Jeśli masz więcej niż 16 lat i nie jesteś emo. Pomimo całej mojej słabości do kina japońskiego, do kiczu i do Chiaki - strasznie ciężko mi się to oglądało. Manieryczne że aż zęby bolą. Wieczna, patetyczna miłość emo-nastolatków ciągnąca się przez kilka wcieleń. Ale fanom "Zmierzchu" powinno się spodobać.
Zmierzchu nigdy nie trawiłam i nie trawię, a mimo to film mi się podobał :) nadzieję, że przez to nie jest coś ze mną nie tak :) wydaje mi się, że ten film to miła odskocznia, by ludzie mogli pomarzyć o tym, że istnieje prawdziwa miłość i że pomimo przeciwności i tak osoby które się kochają będą razem :) ja tak ten film odbieram i wydaje mi się, że nie ma nic złego w takim myśleniu :)
A co do filmu, to mi się podobał, oprócz dość słabej gry aktorskiej.. Japończykom rzadko kiedy udaje się dobrze zagrać :) zwłaszcza temu Adamowi, który pomimo jednej z głównych ról, wypowiedział w filmie może ze dwa zdania :)
mam więcej niż 16 lat i to dużo więcej, emo nie jestem (ogólnie to chciałam powiedzieć, że emo jest w Polsce źle pojmowane bo jest emo i tak zwane pseudo-emo i mówi to wam osoba, która pisała o tym pracę licencjacką na jednym ze swoich kierunków), a film mimo wszystko mi sie podobał. Ogólnie to nie lubię takiego sposobu pisania o filmie jaki nam zeserwowała (mam nadzieję, że dobrze napisałam) Lorelei. Dlatego błagam, nie rób tak więcej.
Co do samego filmu. Przyznaję się, że zobaczyłam go z powodu Hyde, który tak gra, ale po raz któryś z kolei powtarzam, że lepiej niech zostanie przy muzyce i nie bierz się jednak za granie w filmach (jestem jego fanką od 7 lat i nawet ja to muszę przyznać). Co podobało mi się w tym filmie? Historia. Jak dla mnie jest ciekawa i ma taką magiczną nutkę, którą uwielbiam w filmach. Obraz dość ciekawie zrobiony, ale oczywiście ma swoje niedociągnięcia. Takie jest moje zdanie na ten temat. Dziękuję za uwagę.