Obejrzałem ten film w pełnej, prawie 3-godzinnej, nieocenzurowanej wersji. Ciężko mi go ocenić, gdyż z jednej strony
świetna scenografia i gra głównych bohaterów, a z drugiej PO PROSTU PORNOS (nawet nie erotyk).
Film by zyskał, gdyby wyciąć z niego te wszystkie w 100% zbędne sceny masturbacji, ejakulacji, penetracji i pochodnych. Dziwię się, że przecież znani i nieźli aktorzy zagrali w filmie, gdzie ich role zostały przetkane pornografią. Nie mieli pojęcia jaka będzie ostateczna wersja obrazu?
Jestem chwilę po seansie i muszę powiedzieć, że dokładnie to samo sobie pomyślałem odnośnie scen XXX. Co do aktorów, to może po prostu chcieli zagrać w filmie, który tak odważni łamie wszelkie tabu i na pewno stanie się kontrowersyjny?
Ci znani aktorzy przecież nie brali udziału w ostrzejszych scenach. Tylko raz McDowell bierze udział w pewnej scenie (z Proculusem), ale tak to po prostu same anonimy uczestniczą w masturbacjach, penetracjach, ejakulacjach itd.
Nie chodziło mi o to czy brali udział (jeszcze tego by brakowało :D), tylko czy nie wiedzieli, że będą grali w pornusie, nawet nie erotyku.
Sceny porno zostały dodane potem i sprytnie zmontowane. Aktorzy zostali po prostu trochę oszukani i tyle. I nie nazywałbym jednak pornusem filmu który trwa 156 minut, a sceny rodem z porno trwają łącznie maksymalnie 10 minut i z łatwością je można wychwycić i o nich zapomnieć w kontekście całego filmu. Po prostu doskonała gra McDowella, świetny O' Toole, bogata scenografia czy świetna muzyka zostają o wiele mocniej w pamięci
Spoko, zostawiam Cię z Twoimi wrażeniami i Twoją interpretacją wydarzeń. Chyba rozumiesz, że odbiór filmu to indywidualna sprawa i nie ma sensu przerzucać się argumentami czyje wrażenia są bardziej bliskie prawdy i co komu zostaje w pamięci. Jestem jednak zaskoczony, że tak dokładnie pamiętasz ile było porno minut mimo kontekstu całego filmu :).
Ja po roku od obejrzenia rzeczywiście bardziej pamiętam kontekst i pewien niesmak. Za ilość minut nie dałbym głowy :).
Oglądałem wczoraj i dlatego dość dobrze pamiętam. Poza tym to nie jest tak, że miałem stoper w ręku podczas seansu i w momencie ostrzejszych scen mierzyłem czas..:) Czytałem, że sceny porno dodane przez Boba Guccione (drugiego reżysera) trwały 6 minut, i chyba faktycznie łącznie trwały gdzieś tyle te mniej pasujące do całości obrazy. Dodałem do tego ledwie kilka minut które nakręcił główny reżyser Tinto Brass i dlatego pisałem o tych maksymalnie 10 minutach. Nie wiem, może się mylę ale mimo wszystko to prawie nie istotne bo jednak jest to ciekawostka, aniżeli siła tego filmu.
Sama scena, w której Kaligula zakłada cesarski burdel trwa 15 min. (od 2 h do 2h 15 min.). Poza tym dochodzą inne, krótsze sceny zdecydowanie pornograficzne. Więc mówiąc o 10 min, chyba skróciłaś czas pornola. Ponadto, jeżeli wierzyć drugiej recenzji, wersja prezentowana dziś jako pełna, (trwająca 156 min.) i tak jest w rzeczywistości mocno pocięta, skoro na festiwalu w Cannes film trwał 3,5 godz.
Scena, w której Kaligula zakłada cesarski burdel trwa 10 min. (od 2 godz. 7 min. do 2 godz. 17 min.). Sprawdziłem jeszcze raz dokładnie. Ale i tak niewiele się pomyliłem
2 posty mi się zamieściło, czytaj ten drugi w kolejności bo w pierwszym jest kilka niedoróbek. I jeszcze w tym zdaniu brakuje słowa, które wyróżniłem wielkimi literami "Pojawia się jeszcze trzecia osoba przy REŻYSERCE- Giancarlo Lui"
2 posty mi się zamieściło, czytaj ten drugi w kolejności bo w pierwszym jest kilka niedoróbek. I jeszcze w tym zdaniu brakuje słowa, które wyróżniłem wielkimi literami "Pojawia się jeszcze trzecia osoba przy REŻYSERCE- Giancarlo Lui"
Pisze w ciekawostkach. Scen pornograficznych w filmie jest dokładnie 6 minut. 54 minuty zostały wycięte aby film pojawił się w kinach, bo cenzura nie puszczała. Całość, bez cięcia, prawie 4 godzinna była tylko puszczona na specjalnych pokazie w Canes. Tam zapewne było ze 100 minut jazdy ;)
Ale w tejże scenie z burdelem, która trwa 15 minut sceny pornograficzne stanowią około 5 minut. Z pozostałych wyjdzie kolejne 5 i jak wspominałem, około 10 minut to jest twarde, hard porno, które zostało chamsko dodane i nie ma nic wspólnego z artyzmem. Sprawdziłem teraz coś z ciekawości i na pewnej pornograficznej stronie ktoś połączył te dodane sceny z Caliguli, nazwał ów filmik "amazing orgy" jakby to był ciąg chronologicznych scen i trwa to łącznie... 9 minut, 57 sekund. To prawda, są ostre sceny w tym słynnym filmie z tym się zgadzam, ale... jest to jednak erotyka i to z tej najwyższej półki. A jeśli nazwać tę kunsztowną erotykę porno to pewnie, 1/3 Kaliguli będzie dla kogoś pornolem, ale należy wyraźnie rozdzielić te terminy bo nikt z poważnych twórców filmowych nie zajmował się nigdy pornografią, a erotyką już jak najbardziej.
A co do tej wersji z Cannes to:
"Because it doesn't exist. Much speculation and erroneous claims about this alleged print have been made, but recent discoveries have confirmed that this urban myth sprawled from a vague film programme that was handed out to industry insiders at a private trade screening at Cannes in 1979 (not to be mistaken with the Cannes Film Festival that occurred at the same time) and stated that the entire screening of "Caligula" clocked in at 210 minutes. What the programme did NOT state is that the trade screening included both the film AND a one hour making-of featurette (which can be seen on the DVD), creating the error of a three and a half hour running time.
As with most films, there most likely WAS a marginally longer pre-release print floating around (some say around 170 minutes, but not any longer), but there was never a 210 minute version available, thus, most of the film's third act was always missing. "
Jak więc widać jest to mit stworzony bo nadać rozgłosu.
Od siebie polecam zapoznać się z filmografią Tinto Brassa, który zrobił sporo filmów erotycznych. Balansuje on na granicy, ale jej nie przekracza stąd nawet on był oburzony, wmontowanym materiałem w to świetne, bezkompromisowo nakręcone dzieło.To Brass był reżyserem Kaliguli i nakręcił wszystkie sceny prócz tych 6 minut beznadziejnego porno dodanych przez Boba Guccione. Pojawia się jeszcze trzecia osoba przy - Giancarlo Lui, wspomagał on po prostu Boba Guccione w szalonym pomyśle dodania hardkorowych scen seksu. Ogólnie można rzec, że przez tych dwóch panów film jest o wiele gorzej odbierany.
Ale w tejże scenie z burdelem, która trwa 15 minut sceny pornograficzne stanowią około 5 minut. Z pozostałych wyjdzie kolejne 5 i jak wspominałem, około 10 minut to jest twarde, hard porno, które zostało chamsko dodane i nie ma nic wspólnego z artyzmem. Sprawdziłem teraz coś z ciekawości i na pewnej pornograficznej stronie ktoś połączył te dodane sceny z Caliguli, nazwał ów filmik "amazing orgy" jakby to był ciąg chronologicznych scen i trwa to łącznie... 9 minut, 57 sekund. To prawda, są ostre sceny w tym słynnym filmie z tym się zgadzam, ale... jest to jednak erotyka i to ta z tej najwyższej półki. A jeśli nazwać tę kunsztowną erotykę porno to pewnie, 1/3 Kaliguli będzie dla kogoś pornolem, ale należy wyraźnie rozdzielić te terminy bo nikt z poważnych twórców filmowych nie zajmował się nigdy pornografią, a erotyką już jak najbardziej.
A co do tej wersji z Cannes to:
"Because it doesn't exist. Much speculation and erroneous claims about this alleged print have been made, but recent discoveries have confirmed that this urban myth sprawled from a vague film programme that was handed out to industry insiders at a private trade screening at Cannes in 1979 (not to be mistaken with the Cannes Film Festival that occurred at the same time) and stated that the entire screening of "Caligula" clocked in at 210 minutes. What the programme did NOT state is that the trade screening included both the film AND a one hour making-of featurette (which can be seen on the DVD), creating the error of a three and a half hour running time.
As with most films, there most likely WAS a marginally longer pre-release print floating around (some say around 170 minutes, but not any longer), but there was never a 210 minute version available, thus, most of the film's third act was always missing. "
Jak więc widać jest to mit stworzony bo nadać rozgłosu.
Od siebie jeszcze dodam, że dobrze byłoby zapoznać się z filmografią Tinto Brassa, który zrobił sporo filmów erotycznych. Balansuje on na granicy, ale jej nie przekracza, jest kontrowersyjny, ale porno bym nigdy tego nie nazwał. Nawet on był oburzony, wmontowanym materiałem w to świetne, bezkompromisowo nakręcone dzieło. To Brass był reżyserem Kaliguli i nakręcił wszystkie sceny prócz tych z beznadziejnym porno dodanym przez Boba Guccione. Pojawia się jeszcze trzecia osoba przy - Giancarlo Lui, wspomagał on po prostu Boba Guccione w szalonym pomyśle dodania hardkorowych scen seksu. Ogólnie można rzec, że przez tych dwóch panów film jest o wiele gorzej odbierany.
2 posty mi się zamieściło, czytaj ten drugi w kolejności bo w pierwszym jest kilka niedoróbek. I jeszcze w tym zdaniu brakuje słowa, które wyróżniłem wielkimi literami "Pojawia się jeszcze trzecia osoba przy REŻYSERII- Giancarlo Lui"