Szturm sprzętem rolniczym, dogrywane audio przy scenie pościgu motorówki (tam akcja z siatką była komiczna), "popisy" kaskaderskie Jaguarem na szosie...można było by tak długo. Archaiczna oprawa tego filmu przy pierwszym z nim kontakcie odrzuca na parę dobrych metrów...a potem nie pozwala się do niego zbliżyć. Ale gdy człowiek znajdzie w głębi siebie tyle samozaparcia aby spróbować mimo wszytko go obejrzeć, okazuje się że "Kameleon" ma inne zalety. Nie wiem czy to zasługa charyzmatycznego strażnika mazurskiego, czy tez fabuły która jest nadal że tak powiem "na czasie", ale film mnie nawet zainteresował i obejrzałem go do końca. Wiem nie do uwierzenia po pierwszych paru minutach seansu. Mimo wszytko nie odważył bym się nikomu "Kameleona" polecać, chyba że ktoś uważa że cykl Pana Kleksa był szczytową formą polskiej kinematografii....