no ja np. nastolatką nie jestem, a ten film to najdziwniejsze co przyszło mi kiedykolwiek zobaczyć

Trochę mnie to irytuje kiedy ludzie źle oceniają dane dzieło, dlatego że dziwne, nie rozumiem, nie wiem o co tu chodzi. Jeżeli spotykacie się z taką sytuacją, wstrzymajcie się od oceny, dziękuję.

Przyłączam się do prośby, bo film jak dla mnie jest doskonały i zdziwiła mnie tak niska ocena.

Zgadzam sie, ze wykonanie jest oryginalne, na samym poczatku uznalam to za dobry znak- brak dialogow, wolne tempo akcji, podobal mi sie ten ponury nastroj w filmie, zapowiadalo sie obiecujaco.... thriller ktory pozwala nam duzo myslec i w spokoju analizowac co dzieje sie na ekranie. nastawilam sie jednak na cos bardziej zagadkowego... brakowalo tez momentow napiecia, jakiegos zaskoczenia. ogolnie pozostawil we mnie uczucie niedosytu

Podpisuję się "łobiema ręcamy" - skandalicznie niska ocena na tym szacownym portalu - film oryginalny, świetny, klimatyczny, choć postać tytułowa troszkę zbyt (przez swą elegancję, maniery, dobry gust i poczucie estetyki) zbliżona do Hannibala Lectera, momentami dostrzegałem też pewne podobieństwa (może nie dosłowne, ale plastyczne) do Pachnidła - tym niemniej filmik na pewno godny polecenia...

Jak mówisz, że coś z Lectera, to się skuszę i obglądnę ;), ale jak będzie kicha to będę miał żal do Ciebie... ;) Może być ciekawie bo jak widzę nie przepadasz za "Pianistą" i "Listą...". Ja zaś oceniam je baaaaaaaaaaaaardzo wysoko! No, ale cóż słowo się, rzekło. Odpalam film i lukam :)

Za tymi filmami nie przepadam, bo mam dość martyrologii narodu wybranego w kinie, zwłaszcza w obliczu tego co wyprawiają w Palestynie.
P.S. Listy Shindlera w imię zasad nie obejrzałem, Pianistę tak, ale nieszczególnie mnie wzruszył...
Co do Cannibala - na pewno nie jest to kino dla każdego, snuje się, jest nastrojowe - zupełnie inne klimaty niż w Hannibalu Scotta...

Ja też już dawno nastolatką nie jestem i mam dosyć wysmakowany, trudny gust, a ten film to po prostu nieporozumienie. Może i główny aktor podołał trudnemu zadaniu ratowania fatalnego scenariusza ale pozostałe postacie to porażka. Zaliczam ten film do pierwszej dziesiątki moich filmów, które nie powinny w ogóle powstać

Jednym może się film podobać drugim nie. Każdy ma swój gust i nie wszystkie złe oceny świadczą o tym, że dana osoba po prostu oczekiwała jakieś masakry z flakami itp. (:

A ja oglądać nie zamierzam i nie będę zaniżać oceny. A nie mam takiego zamiaru ponieważ z opisu wynika że to film o małym biednym kanibalku. Następny będzie o małym biednym pedofilku. Może i się mylę. Ale nie mam zamiaru tego oglądać.

No i dobrze -oglądaj filmy o dużych i bogatych kanibalach.

Film, żeby być porywającym wcale nie musi mieć zawrotnego tempa akcji, jak np. Bezsenność. Problemem Kanibala nie jest więc to, ani jego "dziwna" tematyka.

Mnie zawiedli sami bohaterowie - do bólu naiwni. Nie lubię czegoś takiego w filmie, zwłaszcza jeśli obraz z założenia taki nie ma być. Chodzi mi o to, że od bohaterów American Pie cz. 48, czy Fast&Furious cz. 157 nie będę wymagał inteligencji na poziomie profesora PAN-u, natomiast w przypadku Kanibala tło fabularne jest żenująco naciągane i widocznie postaci głównych bohaterów zostały odpowiednio do tego poziomu narysowane tak, aby za bardzo się nie wybijać ponad ogólny niski poziom.

Słabo, po prostu słabo. Kino hiszpańskie jest niestety mocno przereklamowane.

Na plus tego filmu na pewno są rewelacyjne zdjęcia, spokojna akcja kontrastuje z brutalnością bohatera, która nie jest pokazana przez reżysera w pełni mocy. Bardzo podobało mi się budowanie kadrów ze względu na nastrój kanibala (samotność, wyobcowanie, niezrozumienie) - trochę jak w obrazach Hoppera, zwłaszcza scena pierwsza na stacji benzynowej.
Minusem tego filmu (i to ogromnym) był scenariusz... Na początku jeszcze nie było źle, bo de facto aktorzy nie za wiele mówili. Jednak scena w chatce w górach, gdzie wyznaje bliźniaczce swoje "żywieniowe upodobania"... to było naprawdę tragiczne. A właściwie tragikomiczne, bo spora część osób w kinie już się nie mogła powstrzymać i ryknęła śmiechem.

Każdy z widzów skupia się na innym elemencie filmu. Jeśli o mnie chodzi to wolałabym już więcej "Kanibala" nie oglądać, ponieważ znam więcej filmów - hiszpańskich i z Am. Łac., które zdecydowanie lepiej pod potrafią kadrem/obrazem oddać stan emocjonalny bohatera.