Niewielki budżet (nieporównywalny kompletnie z amerykańskimi produkcjami), kłopoty realizacyjne i mało nośny w Polsce temat. No taki przepis na klapę. A wyszedł bardzo dobry film. Chyba głównie dzięki połączeniu zaangażowania i talentu realizujących go osób. Dobry scenariusz, sprawna reżyseria, scenograf, który wyczarował coś z niczego. Muzyka - kurcze, nie mogłam uwierzyć, że słyszę Lisę Gerrard w polskim filmie! Aktorzy - dodatkowy punkt w górę w ocenie filmu za Bartłomieja Topę. Brawa dla niego i reżysera, który go tak poprowadził, bałam się trochę, że postać dowódcy pójdzie w stronę "american hero" - nic podobnego, to człowiek z krwi i kości, absolutnie prawdziwy (zwróćcie uwagę na przykład na świetne sceny między nim a Getowem czyli Hristo Shopovem). Plus Lichota, Żurawski, Simlat (!). Zdecydowanie polecam.
A krytycznego to nic napiszę, niech sobie piszą inni - jak coś znajdą. Ja się po prostu cieszę, że mamy takich zdolnych ludzi w polskim kinie.