PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=537562}

Ki

6,0 19 149
ocen
6,0 10 1 19149
6,5 14
ocen krytyków
Ki
powrót do forum filmu Ki

Nie rozumiecie tego filmu - tytuł nie dla przeciętnego widza, bo pewnie większość z Was nudziła się podczas seansu (stąd niska ocena), a teraz śmie twierdzić, że to film o niczym. Nic bardziej mylnego..

Ile razy my w życiu mieliśmy podobnie jak główna bohaterka - Ki?
Ilu z nas szukało pomocy, chciało się odbić od codzienności, a mimo to się nie udawało?
Zastanawiam się czy polubiliście główną bohaterkę - czy jest dla Was pozytywnym czy negatywnym bohaterem? Bo bez wątpienia nie da się ukryć, że matka, która lubi wybrać się na imprezę, kombinuje, aby zostawić komuś pod opieką swojego synka czy ostatecznie weźmie rękę, gdy dostanie palca wydaje się trudną osobą do polubienia - ale postarajcie się ją zrozumieć (bo na tym polega ten film). Wnioskuję, że wpadła z dzieckiem (o tym świadczy jej związek z mężem - oboje nie są do końca dojrzali, nie rozumieją się). Na co może liczyć w życiu kobieta, która ma dziecko - przez co nie może dorwać dobrej pracy, nie może liczyć na innych (bo ostatecznie wszyscy się od niej odwrócili - przyjaciółka, rodzice, Miko) i zostaje sama z problemami dnia codziennego.

Najważniejszy moment w tym filmie to bez wątpienia scena, kiedy to Ki daje do zrozumienia, że pralKI, lodówKI nie są dla niej - bo przecież to ona jest Ki - bohaterka twierdzi, że nie chce zwykłego, szarego ponurego życia, ale przechodzi przemianę - co widać w momencie rozmowy z doktorem w szpitalu - spójrzcie na jej minę kiedy pyta lekarza czy mógłbym do nich przychodzić, twierdzi, że i jej syn go lubi - to kompletne desperacja bohaterki, która pragnie normalności - normalnego faceta, na którego może liczyć. Pod koniec filmu, gdy Miko odjeżdża i daje do zrozumienia, że już nie wróci - bohaterka w ostatniej scenie daje do zrozumienia, że jednak najważniejsze i bezcenne byłyby dla mniej te pralKI, lodówKI - czyli stabilizacja, normalny związek, normalne szare życie matki - a nie ciągła walka o przetrwanie i kombinowanie o to, aby było dobrze.

W tym filmie nie ma pozytywnych bohaterów - wszyscy są negatywnymi postaciami - Miko, który jest człowiekiem z dziwnym usposobieniem (ostatecznie olewa Ki), matka, której rola ogranicza się do drobnej pomocy finansowej od czasu do czasu, przyjaciółka (która się odwraca od Ki), dyrektor ośrodka, kobieta z pomocy społecznej (leciała na Miko +jaka porządna Pani urzędniczka ma tatuaż na piersi?), właścicielka galerii ("dziękuję, oddzwonimy.") i inni bohaterowie. Film jest szary i ponury - bo takie jest życie bardzo często - wszyscy gdzieś pędzimy przez co nie mamy czasu się zastanowić co jest dla nas tak naprawdę ważne.

Ostatecznie chciałem pochwalić Rome Gąsiorowską - jej rola zasługuje na Oskara - w przeciwieństwie do roli Jennifer Lawrence w "Poradnik pozytywnego myślenia". Tyle w temacie - nie wiem czy umiejętniej udało mi się przekazać Wam swoją myśl - ale bez wątpienia ten film daje do myślenia, mimo iż wydaje się być o niczym.

ocenił(a) film na 7
haturi

Niezła analiza. Dzięki.

ocenił(a) film na 6
haturi

Wszystko ok, tylko irytuje mnie jedno.
Czemu ktoś taki jak ''urzędniczka'' nie może mieć według Ciebie tatoo w miejscu widocznym? Czy jest to nie na miejscu?

djrav77

Nie, że nie może mieć, tylko, że to wiele nam o niej mówi - daje do myślenia co mogła robić w przeszłości, jakim była/jest człowiekiem, a film świetnie to obrazuje również w innych scenach z jej udziałem.

haturi

"jaka porządna Pani urzędniczka ma tatuaż na piersi?)" hę ? :P
KAŻDA, gdyż urzędnik nie lata i nie może latać z cyckami na wierzchu ;), przecież wielkość dekoltu, obuwie itp. są w każdym urzędzie ustalone.... Poza tym od dawna już tatuaż nie wiąże się ze złą przeszłością, więzieniem i innymi stereotypami o osobach wytatuowanych.

ocenił(a) film na 4
djrav77

Oczywiście, że to nie na miejscu. A dziwi Cię to? Urzędnik nie jest osobą prywatną, a osobą reprezentującą interesy administracji publicznej, reprezentującą interesy nas wszystkich. Wszystkie osoby manifestujące prywatne poglądy swoim wyglądem nie nadają się na urzędnika, bo nie każda osoba, którą reprezentuje urzędnik zgadza się z tymi poglądami.

ocenił(a) film na 6
Dudenzz

Typowa zaściankowość.
Ta osoba, ma się przede wszystkim jak najlepiej wywiązać z powierzonych mu zadań, a więc tym samym, godnie i sprawiedliwie reprezentować swoich ''interesantów''.
Oczywiście to ogólne twierdzenie, bo przecież urzędnik państwowy, to nie tylko pomoc społeczna, a w praktyce wygląda to często inaczej.
Jeżeli nawet już, to przełożeni powinni dokonywać selekcji, lecz wiem z rzeczywistości, że przymykają oko na pewne ''sprawy''.
Jest jeszcze pojęcie ''subtelności''. Chyba różni się ktoś z wytatuowanymi kropkami pod oczami, od kogoś z tatoo na nadgarstku czy kostce u nogi? Wszystko ma swoje granice, a my zacznijmy zwracać uwagę i robić coś z tym, co na prawdę jest poważnym zagrożeniem dla naszych dzieci i nas samych.

ocenił(a) film na 4
djrav77

Masz rację, nie należy przesadzać. Jednak nadgarstek, czy kostka to miejsca w których tatuaż można ukryć. Według mnie "miejsca widoczne" to twarz, dłonie i dekolt. Jeżeli osoba, która ubiega się o posadę urzędnika ma tribala na czole, to jest to wystarczający powód, aby jego kandydaturę odrzucić.

ocenił(a) film na 6
Dudenzz

Po prostu tak to widzę, a czy mam rację tego nie wiem. Jednak to teraz Ty masz rację. O ile dekolt czy dłoń przełknę, oczywiście w granicach rozsądku, o tyle twarz, co by na niej nie było wytatuowane, trybal to nawet nie przyszedł mi do głowy hehe, nie do przyjęcia, bo w ogóle nie rozumiem, jak można ''oszpecić'' sobie to wspaniałą sztuką, ''pyska''?
Myślę, że jednak ''góra'', nie jest taka nieodpowiedzialna.
Przykład filmowy, nie jest jednak dla mnie czymś szokującym. Nie wziąłem nawet tego pod uwagę. Skupiłem się na charakterze urzędniczki.

ocenił(a) film na 7
Dudenzz

Jeżeli urzędnik ma pod bluzką tatuaż to już nie reprezentuje interesów publicznych ? To jest dla Ciebie wyznacznikiem bycia dobrym urzędnikiem ? Brak tatuażu, zresztą ukrytego pod bluzką. Dziwne podejście do ludzi.

ocenił(a) film na 4
majkalipcowa

Nie tylko minęło 6 miesięcy, ale również odpowiedziałem już na to pytanie. Nie chodzi o tatuaż pod bluzką, tylko tatuaż w widocznym miejscu. Poza tym, tak, to jest wyznacznik bycia dobrym urzędnikiem. Osoba sprawująca funkcje publiczne reprezentuje nie tylko siebie, ale także nas wszystkich. Nie chodzi tutaj o osobiste preferencje, a o współczesny model postrzegania ludzi. Dobry urzędnik nie powinien pozwolić sobie na tatuaż w widocznym miejscu. Zdrowy rozsądek podpowiada, że tatuaż w niewidocznym miejscu jest do zaakceptowania, ale w żadnym razie nie jest to zaleta.

Nie jest to moje zdanie, a kanon obycia międzyludzkiego. Jeżeli masz tatuaż w widocznym miejscu nie dostaniesz stanowiska urzędnika państwowego, który ma kontakt z ludźmi, a także nie dostaniesz pracy policjanta, strażaka ani wojskowego. Jeżeli taki tatuaż sobie zrobisz zostaniesz poproszona o usunięcie tego tatuażu. Jeżeli poszperasz w internecie szybko znajdziesz podobne informacje. Tatuaż w widocznym miejscu przeszkadza w kontaktach międzyludzkich i nie jest to kwestia dyskusyjna. Zwróć uwagę na to, jak wielki szum zrobił tatuaż Pani Bieńskowskiej w niewidocznym miejscu.

PS. Dziwię się, że nie zwracacie uwagi na ten ważny aspekt, który pojawił się w wypowiedzi OP - "widoczne miejsce"

ocenił(a) film na 7
Dudenzz

W filmie tatuaż nie był w widocznym miejscu, stąd moje zdziwienie. tego tatuażu nie zobaczyłbyś gdyby się ona nie rozebrała.

majkalipcowa

No i zepsułaś koledze koncept. Nieładnie trochę.

ocenił(a) film na 7
zweistein

Fakt, sorry, ale fakt jest faktem komu przeszkadza tatuaż np. na biodrze urzędniczki, którego i tak nie widać ?

majkalipcowa

No pamiętam taką historię, jak jednej pani przeszkadzało, że w mieszkaniu naprzeciwko facet łazi nago. Kiedy ktoś przytomnie zauważył, że z jej okna niespecjalnie widać, odpowiedziała rezolutnie, że kiedy wejdzie na taboret to owszem, widać bardzo dobrze.

ocenił(a) film na 7
zweistein

:))) dobre

ocenił(a) film na 7
Dudenzz

W USA nawet pastorzy mają tatuaże w widocznych miejscach

ocenił(a) film na 4
jacawraca

Zakładam, że to nie tatuaże manifestujące jakieś diabelskie ideologie. Pastor to nie urzędnik administracji. Na pierwszym lepszym forum Yahoo znalazłem takie informacje.

I would like a list of jobs that do not allow visable tattoos

odpowiedź

-ALL food service (except for some small businesses)

-ALL retail sales (except for some small businesses)

-ALL public service jobs

-ALL civil service jobs

-ALL catering jobs (except for some small catering businesses)

-ALL office jobs

-ALL Security/law enforcement jobs

W gruncie rzeczy, głównie chodzi o to, żeby zachować zdrowy rozsądek, ale większość organizacji, firm i instytucji (w tym państwo) nie pozwala na to, aby pracownicy, którzy mają kontakt z klientem mieli tatuaże w widocznych miejscach, bo jak już wspomniałem wcześniej - W PRACY REPREZENTUJĄ NIE (TYLKO) SWOJE INTERESY I MANIFESTACJA SWOICH WŁASNYCH POGLĄDÓW JEST NIE NA MIEJSCU.

ocenił(a) film na 7
Dudenzz

food service wydaje mi się, że jest to związane nie tylko z manifestowaniem swoich poglądów, ale przede wszystkim z tym, że robienie tatuaży w niepewnych miejscach może powodować różnego typu zakażenia.

ocenił(a) film na 8
haturi

ad. 1. Wg mnie w szpitalu wcale nie przeszła żadnej przemiany - po prostu chciała znaleźć kolejnego frajera, który by się nią zaopiekował i doić z niego kasę.
ad. 2. Niby dlaczego Miko miałby Pomagać Ki??? Ani to jego dziecko, ani jego siostra czy coś. wyjechał bo miał dosyć jej chaotycznego stylu życia

Tak to jest, gdy nieodpowiednie osoby decydują się na dzieci. Wg mnie macierzyństwo to coś jak powołanie, misja do spełnienia. Ki sama jest jeszcze dzieckiem, więc nie potrafi zająć się odpowiednio Pio (na początku w jakim oni syfie mieszkają, ale ona ani nie posprząta, dzieciakowi daje cukier na stole do jedzenia, ale sama musi się umalować i wypudrować). Wg mnie jako matka powinna zapomnieć już o imprezach, ale dla niej to jedyne miejsce gdzie może odsunąć się od szarej rzeczywistości. I te jej marne próby bycia artystką - gdy rozmawiała z Kuleszą nawet nie potrafiła konkretnie powiedzieć o swoijej wizji, mówiła tylko ogólnie o jakichś instalacjach i wideoklipach - ale jest tak zapatrzona w siebie i przekonana o swojej doskonałości i niesamowitości, że nawet nie zauwazyła olewającego tonu Kuleszy (no bo z czym do ludzi???)

użytkownik usunięty
haturi

Nie zgadzam się z Tobą w paru kwestiach. Po pierwsze co do tego, że w filmie brak jest postaci pozytywnych. Przede wszystkim Mikołaj - według mnie właśnie kompletnie przeciwnie, postać jak najbardziej pozytywna. Na początku nie przepada za Ki i trudno tego nie rozumieć. Ty byś przepadał? Dziewczyna dosłownie zwala mu się na głowę, wprowadza do cichego i spokojnego dotąd mieszkania dziecięce wrzaski i głośną muzykę, poza tym straszliwie bałagani, a nade wszystko ciągle o coś prosi. Facet zaś jest wyciszony, "ma zasady" i jak to określiłeś "dziwne usposobienie", ale przecież ma do tego prawo. Bycie dziwnym nie oznacza bycia złym. Może i jest trochę mrukiem, ale nie narzuca się nikomu z tą mrukowatością, pędzi samotniczy tryb życia i to jest ok. Osobiście gościa bardzo polubiłam. Jego antypatia do Ki jest w pełni uzasadniona. Dodam, że Ki zamieszkała u nich na zgodę Doroty i miała tam przebywać tylko parę dni, więc "Miko" miał prawo nie być zachwycony. Ja nie jestem mrukiem, nie izoluję się od ludzi, ale jakby jakiś obcy facet z dzieckiem, który mnie irytuje i którego średnio lubię poprosił o to, abym na jakimś spotkaniu udawała jego narzeczoną, to chyba postukałabym się w czoło i kazała się bujać. A Mikołaj? On pomaga. A potem nawet trochę tę Ki zaczyna lubić. A może nawet ona zaczyna mu się trochę podobać. I to nie jest tak, że na końcu ją olewa. To ona wszystko zepsuła - scena w kuchni po koncercie, kiedy robi mu wyrzuty, że nie wrócił razem z nią do dziecka i sugeruje, że już znalazła sobie kogoś innego, kto będzie na każde jej zawołanie. Facet się otrząsnął po prostu z tego chwilowego zauroczenia i przypomniał sobie, jaka tak naprawdę jest Ki. Podobnie nie uważam, aby negatywnymi postaciami były Dorota oraz matka. Dorota i tak była święta, że wytrzymała tak długo i że nie wygoniła koleżanki ze swojego poniekąd mieszkania tylko postanowiła się sama wyprowadzić. A matka mieszka pewnie gdzieś na jakiejś pipidówie setki kilometrów oddalonej od stolicy (to wybór Ki, że wyjechała i oddaliła się od niej) i też pewnie jej się nie przelewa, to jak ma niby pomagać? Rzucić wszystko i przyjechać do Wawy, opiekować się wnukiem podczas gdy córcia szaleje na imprezach, z czego niby obie miałyby wyżyć?

Sprawa druga, to niby przemiana Ki u lekarza. Ja jej nie widzę. Ona po prostu upatrzyła sobie kolejnego jelenia, którego można o coś poprosić. A te pralKI, lodówKI, pieluszKI to nie jest to, o czym ona nagle zaczyna marzyć. Ona po prostu uświadamia sobie, że od tego nie ucieknie. Że nie da się mieć wszystkiego naraz, to jest w tym przypadku: mieć dziecka (bo ona chce mieć to dziecko, martwi się, aby jej go nie odebrano) i mieć szalonego życia towarzyskiego. Gdy zaszła w ciążę była pewnie bardzo zakochana, myślała sobie, a co tam, damy radę, jakoś to będzie, najważniejsze, że się kochamy. Że wypada z gry tylko na 9 miesięcy, że potem odkarmi, odchowa i wróci na te wszystkie imprezy. Że dziecko nie zmienia aż tak wiele. Że da się być nowoczesną matką, taką jaką ona sobie sama wymyśliła, bez żadnych poświęceń i wyrzeczeń. A tu klops. Okazuje się, że da się, ale na bardzo krótką metę i bardzo dużym kosztem - zrażenia do siebie całego świata. I ona nie tyle się zmienia, co uświadamia sobie, że jest w czarnej dupie.

Ki upatruje źródeł swojego nieszczęścia w byciu kobietą, w posiadaniu waginy i zachodzeniu w ciążę, podczas gdy to nieszczęście tkwi w jej zwyczajnej nieodpowiedzialności. Związała się z nieodpowiednim człowiekiem i dopuściła do tego, że zaszła z nim w ciążę - wszak, gdyby "Anto" był trochę bardziej ogarnięty, to jej życie wyglądałoby inaczej, ale ona sama też ideałem nie jest. Tej pracy to tak niby szuka, ale nie szuka, niby chodzi do tego urzędu, ale żeby sama gdzieś wysłała jakieś CV, poszukała jakiejś sensownej oferty to już nie. Po prostu nie chce i nie zamierza podjąć obowiązków wynikających z dorosłości. A na końcu wcale nie zaczyna o tym marzyć, ani nie uświadamia sobie, że to byłoby dla niej najlepsze, tylko po prostu zaczyna zdawać sobie sprawę, że chyba kurde będzie musiała podjąć to "normalne szare życie matki" i nie jest z tego powodu jakoś szczególnie szczęśliwa.

bardzo trafna recenzja, mam podobne wrażenia.

ocenił(a) film na 5

zgadzam się, nieodpowiedzialność głównej bohaterki jest porażająca, a że znam takie osoby i unikam jak ognia, to oglądanie tego filmu było dla mnie wyjątkowo męczące, i nie wiem po co był mi ten film, coś miał zmienić w moim myśleniu o tego typu kobietach? Roma świetnie gra, mały jest fajny, ujęcia ekstra, nerwowe, dopasowane do klimatu filmu, ale PO CO? PO CO? nie mogę dać filmowi więcej niż 5 mimo, że znajomi gustopodobni ocenili go na 8 : ) trochę więcej oczekuję od filmów niż uświadamia sobie przez bohaterkę tego, co już wszyscy na starcie widzą, "że jest w czarnej dupie" jak to ładnie ujął Marqo.

ocenił(a) film na 6

też tak uważam!

ocenił(a) film na 6

zgadzam się

ocenił(a) film na 7
haturi

Tatuaz u kobiety jest wyrazem rozwiazlosci i zadna 'porzadna' kobieta takowego nie posiada, czy dobrze zrozumialam mysl Twoja?

haturi

Na początek trochę krytyki głównej bohaterki, a następnie usprawiedliwienie... Na pierwszy rzut oka ktoś taki jak tytułowa Ki nie ma prawa sobie ułożyć życia będąc tak nieuporządkowaną, nieodpowiedzialną i niedojrzałą osobą. Wystarczy spojrzeć na jej zachowanie - wszytko przewraca, brudzi, zapomina o terminach oraz obowiązkach i przekręca to co mówiła i słyszała - totalny chaos. Po każdym niepowodzeniu powinna się na moment zatrzymać i zastanowić dlaczego coś poszło nie tak, ale to jest osoba nie potrafiąca uczyć się ani na swoich, ani tym bardziej na cudzych błędach. Jest zbyt dziecinna, żeby zajmować się Pio, bo sama jeszcze nie dorosła. Według mnie to postać tragiczna, nie radząca sobie ze sobą i ze swoim życiem, ale to nie jest do końca jej wina. Podejrzewam, że to jej dzieciństwo wpłynęło na późniejsze życie, a mianowicie brak ojca który od najmłodszych lat powinien nauczyć ją zorganizowania i porządku oraz co najważniejsze wykształcić w niej wyobrażenie o tym jakie cechy są najbardziej wartościowe w mężczyźnie jakiego powinna szukać jako ojca dla swoich dzieci (takie cechy posiadał Miko). Wielokrotnie widać jak bardzo brakuje jej miłości i akceptacji (zrezygnowanie, rozczarowanie, łzy w oczach) oraz jak garnie się nawet do obcych dla siebie ludzi i jak bardzo zależy jej na tym, aby ktoś ją pokochał - w pewnym sensie zależy jej na stabilizacji. Bardzo często zostaje sama ze swoimi problemami i z każdym dniem rzadziej może na kogoś liczyć (choć często nadużywała dobroci innych), a to nie ułatwia jej naprawienia swojego trudnego życia. Ostatecznie zostaje całkiem sama, ale to dobrze, bo w końcu będzie miała chwilę czasu na przemyślenie swojej fatalnej sytuacji, a to wróży odbicie się od dna i rozpoczęcie wszystkiego od początku.

ocenił(a) film na 8
ptopmark

Bardzo sensowna interpretacja postaci i jej historii. U mnie bohaterka wzbudziła niejako współczucie, chociaż też były momenty kiedy mnie naprawdę irytowała, swoją lekkomyślnością, egoizmem i narzucaniem się innym. Z drugiej strony trochę ją rozumiem: na swój sposób szukała pomocy u innych bo sama sobie nie radziła: z sobą i z sytuacją w której się znalazła.Czuła się niewolnicą swojego dziecka, a każda matka to przechodzi, a jednocześnie była bardzo samotna, w efekcie końcowym przez to jaka była, każdy ją odtrącał.Być może potrzebowała kogoś kto by nią potrząsnął,Miko ją zostawił i może właśnie to był ten moment. Film jest bardzo nieoczywisty, ogląda się go jednym tchem.Polecam!

ocenił(a) film na 7
haturi

Bardzo trafnie oceniłeś zarówno film jak i postacie. Choć nie sądzę, że wizyta u lekarza i jego reakcja na propozycję dość nieśmiałą jak na nią mogłaby spowodować jakąkolwiek w niej przemianę. Również nie wiem czy to, że została sama będzie dla niej jakimś punktem przełomowym, minie chwila i znajdzie znów nowe :ofiary".
Oczywiście trudno ja polubić bo jest jak rzep, dasz jej palec weźmie cała rękę i czeka na więcej. Ale na swój sposób fascynuje mnie jej siła.
A co do pani z tatuażem na piersi, strasznie ludzie czepiają się. Nie chodzi o sam tatuaż, zawsze byłam zwolenniczką indywidualizmu. Jednakże pani była dość specyficzna, tak samo jak umiejscowienie tatuażu właśnie na piersi i to przez pracownika opieki społecznej. Tak samo specyficzny byłby kolczyk w języku u księdza. Bo niby w czym miałoby to przeszkadzać tym bardziej, że na nabożeństwo by ściągał. Ale i tak nieco się to kłóci...

ocenił(a) film na 6
haturi

Nie do końca się z Tobą zgodzę. To nie jest tak że Ki nie może na nikogo liczyć, każdy stara się jej pomóc do pewnego momentu ponieważ jej zawsze jest mało i ciągle chce więcej. Bez skrępowania prosi o pomoc i robi to w sposób bardzo nachalny. Bierze ale sama nie daje. Jest jak dziecko we mgle, które próbuje sprostać rzeczywistości.

ocenił(a) film na 7
czubajka_filmweb

Dokładnie, Ki bierze ale nie daje...

ocenił(a) film na 5
haturi

Właściwie cały obraz dobitnie artykułuje sama bohaterka w kilku kwestiach - wielu poruszonych powyżej, ale i:
- (...) jest owocem, w uwięzi którego klatce siedzi; tyle - basta.


Chaos, jakiś artystyczny bełkot niby, a wszystko ze źródłem w odwróceniu wartości. To dziecko jest skazane na dorosłego, to dorosły ma się dopasować do niego, nie na odwrót; co zresztą widać czym się kończy - epizodem w szpitalu. I za to minus - pierwszy - że na 1,5h tylko jeden malutki epizod, drugi - za to, że reżyser bezpodstawnie marginalizuje sprawy oczywiste. I później wyrastają takie kwiaty pokroju "Miko - bohater negatywny", podczas gdy mamy do czynienia z jedną z najbardziej logicznych i konsekwentnych postaci (co też w wersji dla mniej kumatych jest wypowiadane przez jedną z bohaterek - ON MA ZASADY). Co z tego, Ki i docelowy odbiorca mają za nic również zasady. A... przepraszam, i tutaj z uśmiechem dopiszę - zapomniałem o jednej, jedynej, z której reżyser nie zrezygnował - przynajmniej kobiet jeszcze bić nie można...

haturi

Oooo, Ty za to jesteś ponadprzeciętny i wszystko zrozumiałeś doskonale ;) uwielbiam taką bucerę. Rozumieć to można algebrę, film komuś się podoba albo nie i skąd ta pewność, że właśnie Ty pojąłeś całą głębię i przesłanie filmu? A może to właśnie ci inni mają rację? Bo niby na jakiej podstawie twierdzisz, że wszyscy są negatywnymi bohaterami? To Twoje odczucie, inni odbierają to inaczej, ale pewnie ci inni są tępi, bo nie widzą tego co Ty. Dość dziwne, że tak kategorycznie oceniasz opinie pozostałych widzów, bo w gruncie rzeczy to właśnie Tobie można zarzucić, że nigdy nie pojmiesz głównej bohaterki, chociażby dlatego, że nigdy nie będziesz młodą, samotną matką :)

teczowka

Wiele w życiu widziałem - takie mam odczucia i jak każdy prawo do własnego zdania - uszanuj to :)

haturi

Rzecz w tym, że to właśnie Ty nie szanujesz opinii innych, bo twierdzisz, że widzowie filmu nie zrozumieli, nie dojrzeli w nim głębi którą odkryłeś Ty, w ogóle jak śmią stwierdzić, że film o niczym, etc. Nie wiem, czy dokładnie przeczytałeś mój komentarz, ale nie napisałam w nim niczego na zasadzie "jesteś niekumaty i nie masz racji bo mam ją ja", pytam tylko, na podstawie czego zarzucasz innym brak zrozumienia filmu - to różnica. Irytująca jest ta postawa, którą prezentujesz - mi się podobało, a wy nie zrozumieliście.

teczowka

Proponuje poczytać trochę nt. tego tytułu i zapoznać się z wywiadem z reżyserem - może wtedy zrozumiesz na jakiej podstawie dokonałem takiej, a nie innej analizy.

ocenił(a) film na 4
teczowka

Miło że ktoś też zauważa takie kretyńskie zachowanie, niestety w naszym społeczeństwie coraz więcej "krytyków" i "mędrców". haturi cały czas proponuje poczytanie oraz zapoznanie się z jego wypocinami całkowicie nie czytając i ignorując odpowiedzi innych użytkowników, zarzucając im też brak zrozumienia, jakby do jego "dzieła" trzeba było jakiejś interpretacji. Przykre patrzyć jak choroba toczy człowieka, a od środka trawi go jego własne przerośnięte ego.

ocenił(a) film na 4
haturi

A czy film zawsze musi być o czymś i nieść ze sobą przekazy rodem z książek Coelho? Ja to widzę tak: jest reżyser, który chce w swoim filmie stworzyć konkretną kreację z konkretną historią, bez zbędnych przemian głównego bohatera i morałów. Miałeś nie polubić Ki i jej nie polubiłeś. Przy tym mogłeś przeżyć z nią kilka urywków z jej życia i odnaleźć w niej obraz wielu otaczających Cię ludzi. Ja to kupuję. Nie potrzebowałam w tym filmie niczego więcej, wystarczyłaby dobra gra aktorska i dobre zdjęcia. Film o niczym też może być udany. Ten niestety nie był.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones