Jestem akurat z tego pokolenia,które pamięta "Kingsajz" z ekranów kinowych i wtedy zrobił na Nas (mnie?)wrażenie wręcz idealnej polskiej komedii,choć oczywiście nie odczytywaliśmy dziesiątek aluzji i metafor ,i odbieraliśmy go na dosyć prostym poziomie...
Lata mijają,przez ten czas widziałem ten film tak wiele razy,że fragmenty dialogów znam na pamięć,ale zauważam,że-nie licząc wcześniejszej "Seksmisji" i filmów Kondratiuka-raczej nic w krajowej kinematografii mnie tak nie bawi jak "Kingsajz"...muzyka,scenariusz,aktorstwo,scenografia,naga Figura-na ekranie nic a nic to się nie zestarzało...