Jestem pod wrażeniem mistrzowskiej formy wyrazu tego dzieła. Od 'sin city 2' nic mnie tak nie urzekło. Jednak nazwisko Tarantino nie zostało przytoczone na ulotce na darmo. I z pewnością nie przypadkowo. W czarujący sposób dorównuje Sin City,a momentami zahacza o surrealistyczne obrazy jakby te stworzone przez Daliego. Samuel l. Jackson ukazany niczym Raskolnikow dzielący ludzi na kategorie i chcący segregować ludzkość, jak prawdziwy idealista(doprowadzony do zguby przez swoje ideę - zaraz wyjdzie mi z tego nadinterpretacja) O grze aktorskiej tego pana nie ma co nawet wspominac. Łezka kręci się w oku bo przypomniał mi Julesa z legendarnego Pulp Fiction, aczkolwiek 20 lat starszego. Cudowny akcent Colina Firth i ekscentryczne innowacje w tworzeniu scen sprawiły że film był smaczny, seans zleciał błyskawicznie a ja nie omieszkam wybrać się na film raz jeszcze