Mimo utartego schematu (młody gniewny i jego nauczyciel, który wskazuje mu drogę) film mógł być całkiem niezły, ale twórcy chyba nie mogli się zdecydować czy chcą zrobić efektowny film z wartką akcją czy idiotyczną sieczkę dla amerykańskiej widowni. No i zrobili coś w stylu tej drugiej opcji. Niezniszczalni bohaterowie których z setek wystrzelonych kul nie trafiła ani jedna, sceny walki rodem z matrixa i drętwy humor a już końcowa scena ze szwedzką księżniczką tak żenująca, że bardziej się nie dało. Szkoda, bo przy takiej obsadzie można było zrobić film na poziomie a wyszło po prostu coś głupiego i niepoważnego.
Tak to jest jak nie potrafi się odczytywać oczywistej i bijącej w oczy ironii. Ten film posiada pęwną konwencję której Ty niestety nie zrozumiałeś i musisz się z tym pogodzić. Nie wszystko w życiu zrozumiesz, a jeżeli nie pojąłeś tak wręcz banalnego zabiegu reżysera to nie pojmiesz jeszcze wielu innych sytuacji. Nie wiem jaki sens jest w rozpatrywaniu fabuły tego filmu, to była zwykła sieczka, walka dobrego gościa ze złym i próbującym zawładać/zmienić świat tyranem, czyli ta sama pierdołowata forma co we wszystkich "bondach" czy innych tego typu... No i koniec, kto na jakimś poziomie po obejżeniu tej produkcji będzie mówił o efektach czy prze-groteskowej walce, to zwyczajnie mija się z celem, bo nikt przy produkcji tego filmu nie zastanawiał się nad tym czy on skoczy tak jak w matrixie czy tak jak w hitmanie, to miało być tylko ironiczne nawiązanie i KROPKA. Niestety jestem też pewien, że nie dorastasz swoim poziomem do poziomu reżysera, tak więc nie powinieneś nawet myśleć nad pisaniem takich pseudo-recenzji/komentarzy, bo zwyczajnie wkurzasz, denerwujesz jak dziecko z gimnazjum któremu ma się ochotę wziąć i natłuc do łba tego jak powinno myśleć. Jak się ze mną nie zgadzasz (co pewne w 100%), to trudno, idiota pozostanie idiotą, ale niech chociaż siedzi cicho.
No to napisz mi na czym polega ironia której nie zrozumiałem. Skoro sam wiesz, to na pewno chętnie się podzielisz wiedzą. Czekam.
Już tłumaczyłem, pozatym nie jestem profesorkiem od polskiego i nie będę ci tutaj wykładu strzelał, napewno któraś z recenzji porusza ten problem, pewnie nawet ta tutaj na filmwebie, nie obiecuje bo czytałem. a w dwóch najprostszych słowach to, wyśmiewanie formy/schematu filmów tego typu.
Aha czyli jak zwykle. Zrób głupi film dla tłuszczy a w razie czego mów że tylko pariodujesz taką formę. Jest to jakaś linia obrony, ale jak dla mnie to zdecydowano po prostu o zrobieniu tandetnego filmu dla mało wymagających i nie rozumiem tylko co tam robi Colin Firth.
Colin jest właśnie jednym z czynników które czynią ten film tym czym ma być. Colin to rozpoczyna, to dzieki jego postaci, zaraz po scenie w barze, wiemy z czym mamy do czynienia i jak reżyser każe nam do tego wszystkiego podejść.
Firth jest w tej roli tak samo niedorzeczny jak cały film, dlatego sądzę, że pasuje tam idealnie. Postaraj się to zrozumieć sam a osiągniesz nowy poziom ; >
no widzisz bo ,,tłuszcza'' jak to nazwałeś zrozumiała , że film miał taki być jaki jest ale ty wybitny nie... :D pora zmienić przekonanie o sobie ...
Tłuszczy się podobały sceny bijatyk w slow motion i strasznie zabawne żarty a mi nie. Teraz zastanów się czy nie czas zmienic przekonanie o swoim wyrafinowanym guście.
nigdzie nie napisałem , że mam wyrafinowany gust. Mam jaki mam ale też nie musze podnosić swojej samooceny nazywaniem wszystkich wkoło tłuszczą trzymaj się cieplutko:)
W sensie tutaj miało to być: dokładnie! Yyy coś te wątki źle działają. W każdym razie JackopKapral ma w 100% racje, a film jest przemistrzowski!
Zgadzam się Elvis71 film jest słaby. Końcówka jest żałosna, ale Wy to tłumaczycie konwencją i banalnym zabiegiem reżysera. No to jak już ma tak robić to niech będzie na wysokim poziomie ( Jak w filmie Austin Power), a jest na bardzo niskim poziomie. Jak śmieszył Was ten żałosny tekst księżniczki to współczuje, który btw zniszczył cały film. Nie odpisujcie hejtami bo i tak tego nie bede czytał
Austin Powers - komedia z cyklu: "zrobmy to tak glupie jak to tylko mozliwe".
Skoro to dla Ciebie punkt odnisienia, to rozumiem ze Ci sie nie podobalo - za malo cyckow, glupich min i fallicznych zartow. Ksiezniczka Cie irytowala (mimo iz jej zachowanie jest atawistycznie sensowne) a wziete czesto z nikad stosunki Bonda na zasadzie "ojej on ma garnitur - wez mnie" sa superasne i takie macho? Wyczowam tu syndrom - "kiedys bylo lepiej".
I właśnie dlatego przy wypowiedziach polityków obowiązują trzy zasady:
Po pierwsze, żadnej ironii, po drugie, żadnej ironii i po trzecie, oczywiście, żadnej ironii!
Zawsze znajdzie się pokaźna grupa, biorących wszystko dosłownie. Bogu dzięki w kinie to nie obowiązuje
Zamiast, edit (na filmwebie niemożliwy) Film obejrzałem, polecam. Jeśli ktoś w tym zobaczył idiotyczną sieczkę dla amerykańskiej widowni to bardzo mnie zadziwia. To jakby w "Monty Python i Święty Graal" zobaczyć tylko wyjątkowo durny film rycerski, kręcony za szokująco nędzne pieniądze
Zgadzam się z przedmówcą! Porównanie do Monty Pythona genialne :) Powinni wprowadzić na filmwebie opcję "polubiania" komentarzy :D
A co do filmu to polecam! Sam Colin Firth w wywiadach mówił, że to fascynujące grać kogoś niepozornego, jednak śmiertelnie niebezpiecznego. Plus sceny w kościele i w barze są owocem 6 miesięcznego treningu tego pana bo większość ujęć musiał wykonać samemu - tutaj trochę boli fakt, że niektórzy ludzie nie potrafią uszanować pracy tak znakomitego aktora w tak nietypowym dla niego gatunku (pracy którą wykonał fenomenalnie). Ja bawiłem się na seansie świetnie, pierwszy raz od dawna wyszedłem z kina bardzo pozytywnie nakręcony i naładowany adrenaliną. Tak jak użytkownicy wyżej nie lubię "sieczek dla amerykańskiej widowni" - tutaj śmieszny fakt bo film jest produkcji brytyjskiej a każda z brutalnych scen jaką widzimy ma swoje uzasadnienie - w przeciwieństwie do "sieczek". Jedyna scena która nie ma tak wyraźnego uzasadnienia i ociera się o granice zdrowego rozsądku jest za to wizualnym majstersztykiem - żeby nie zdradzić za dużo przypomina trochę sylwestrowe pokazy fajerwerków ;)
Film jak dla mnie na najwyższym poziomie, polecam bardzo!
Tu wszystko ociera się o rozsądek a właściwie to spuszcza go w kiblu by nigdy więcej do niego nie sięgnąć. Rozumiem tą ironię i postawienie na czysty ubaw, ale zdecydowanie wolę Kick-Assa, gdzie też jest czas na odlot, ale który jest poważny kiedy trzeba i dramatyczny.