W potoku wszechobecnych f*cków i przesadzonej brutalności dostrzec można umiejętnie poprowadzony pastisz filmów szpiegowskich. Bondowa satyra? Czemu nie, w takim opakowaniu jest to jak najbardziej do strawienia. Nie aż tak zabawny, utopiony w poważnej tonacji śmieszy swoją powagą. Sama sekwencja wprowadzająca daje nam wyraźny sygnał czego możemy się spodziewać a i tak potrafi czasem zaskoczyć. Dawno nie było takiego bezkompromisowego i kpiącego filmu. Polecam
No w sumie był kick-ass. Film tego samego reżysera opierający się na komiksie tego samego twórcy.
Zależy w jakim sensie, nie rozumiem co masz na myśli. Coś więcej można interpretować na tysiąc sposobów:)
Grubszy kaliber. Poważniejsza tematyka - o ile można użyć takiego stwierdzenia.
2. Po prostu lepszy.
I jedno i drugie jest bezkompromisowym pastiszem swojego gatunku ignorującym do pewnego stopnia tematy tabu. Co do powagi filmów będących zalążkiem to uważam że są w gruncie rzeczy równie poważne:) Jeden pierwowzór jest o superagencie, drugi o superbohaterach. I na jeden i na drugi trzeba przypiąć łatkę na oko.