To nie tak, że nie umie prowadzić aktorów, inscenizować scen (choć wciąż miewa z tym problemy), że brakuje mu pomysłów, ikry, czy poczucia humoru. To wszystko mniej więcej jest na miejscu. Problem w tym, że Vaughn wciąż nie potrafi... opowiadać. A to podstawa.
Jego filmy niemal zawsze mają problemy z narracją, niby się toczą, ale przechodzenie od sceny do sceny zawsze wychodzi Vaughnowi tak topornie. To się ma, albo nie. Vaughn mimo tylu juz filmów i sporego poligonu doświadczalnego wciąż ma problemy z naturalnym opowiadaniem. Jego filmy, choć sympatyczne, są dziwnie... tępe.
Był świetnym producentem. Powinien wrócić do zawodu wyuczonego.