Oglądałem ją chyba 15 lat temu, ale powiem szczerze uśmiałem się wtedy jak nigdy.
Super zagrany przez Harolda Lloyda. Z tego co pamiętam bohater zakochany w filmie
stara się dostać na casting do samego Hollywood. Zupełnie przez przypadek zamiast
swojego zdjęcia, wysyła zdjęcie swojego, jeśli dobrze pamiętam, przystojnego ojca.
Zostaje zaproszony, jedzie tam, a że jest trochę fajtłapowatym pechowcem na zabawę nie
trzeba długo czekać.