Jest w nim wiele świetnych, zaskakujących, oryginalnych i dowcipnych scen (jak te z palcem:):):)),
ale też cała konstrukcja trzyma się (za przeproszeniem) kupy i to trzyma się w doskonałym stylu.
Reżyser jest... wziętym scenarzystą, ale poradził sobie, bez dwóch zdań, zarówno z prowadzeniem
aktorów, jak też potrafił dogadać się z całkiem dobrym operatorem.
Film, lekki, ale nie nadmuchany, nafaszerowany jest na dodatek wielka ilością "smaczków" - a to
parodią "metody" (Stanisławski via Strasberg w wykonaniu niezwykle utalentowanego Downeya
Jr.), a to cytatami z Chandlera...
Arcydzieło to nie jest i nikt w nic takiego nie celował, ale kawał dobrej, filmowej, zabawy wart jest
doceniania.