PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=147186}

Klątwa El Charro

The Curse of El Charro
3,4 598
ocen
3,4 10 1 598
Klątwa El Charro
powrót do forum filmu Klątwa El Charro

Dobry horror

ocenił(a) film na 7

film ciekawy ponieważ odbiega od konwencji typowych amerykańskich horrorów , widzę jedank że co niektórzy nie potrafią tego docenić i wolą być karmieni tą samą recepturą co zawsze, bardzo dobra muzyka oraz wizje snów głównej bohaterki , końcówka nie jest już tak ok ale końcowa ocena pozostaje dobra

karol_jc

ja dopiero zaczęłam ogladać ten film ale już mi się bardzo podoba... genialna muzyka... w tym filmie jest coś... ledwie 30 min obejrzalam a już bardzo lubie ten film... już się koncowki nie moge doczekac

ocenił(a) film na 1
karol_jc

Niestety, ale jest wręcz przeciwnie - film PRÓBUJE odbiec od konwencji, ale zupełnie mu się to nie udaje i staje się nawet nie przeciętnym horrorem, ale bardzo nieudanym.

Początkowo "Klątwa El Charro" bardzo dobrze się zapowiada - mroczny klimat, ciekawe ujęcia, tajemnicze wizje głównej bohaterki - to obiecuje prawdziwie psychodeliczną atmosferą filmu i sprawia, że z ciekawością i napięciem czeka się na dalszy ciąg. Jednak dalszy ciąg rozczarowuje na całej linii. Po pierwsze, akcja rozkręca się zbyt wolno - właściwie dopiero pod sam koniec zaczyna się cokolwiek dziać. Po drugie, wprowadzony został zupełnie niepotrzebny wątek, mianowicie wizyta dziewczyn w przydrożnym barze w towarzystwie policjanta - nie wnosi on nic do filmu, jedynie gmatwa dodatkowo fabułę. Przez resztę "Klątwy..." zastanawiałam się, jakie znaczenie będzie miał bar, tajemnicza "kapela", kim jest mężczyzna, który prosi dziewczyny o zabranie go, dlaczego nie może sam się stamtąd wydostać? Odpowiedzi na to nie uzyskujemy, a jedynym elementem łączącym tą scenę z całością jest tatuaż na ręce mężczyzny (taki sam ma anioł, który ratuje bohaterkę). Więc po co właściwie wprowadzono ten wątek? Następnym słabym punktem "Klątwy..." jest rozwiązanie zagadki - zazwyczaj dochodzi się do niego powoli, stopniowo, przez cały film, co skutecznie wzmacnia napięcie lub następuje ono na samym końcu, zaskakując widza, wprawiając go w zdumienie. Tu jest inaczej - właściwie wszystko wiemy już w połowie filmu, kiedy to główna bohaterka poznaje całą tajemnicę podczas jednej wizji, w dodatku na tle poprzednich wizji tak nieudolnie pokazanej (pojawiające się w głowie obrazy i napisy, niczym w niemym kinie), że może wywoływać jedynie śmiech, a nie grozę. Na pewno byłoby o wiele ciekawiej, gdyby doświadczyła chociaż kilku widzeń w scenach z pewnymi odstępami czasowymi i przede wszystkim bez tych żenujących napisów (pisane wizje? litości...) Następnie przez dłuższy czas nic się nie dzieje, a morderca pojawia się dopiero, kiedy już wszystko o nim wiemy. I w tym momencie pryska już całkowicie cały niesamowity klimat, którzy twórcy tak usilnie (nota bene nieudolnie) starali się zbudować, a "Klątwa..." zamienia się w bardzo typowy, bardzo kiepski i bardzo przewidywalny slasher, co idealnie wpasowuje go w konwencję typowego amerykańskiego kina "grozy". Kiedy całe grono pijanej i naćpanej młodzieży (skąd my to znamy?) zostaje wymordowane, zabójca zaczyna ścigać główną bohaterkę, która początkowo, tak, ucieka przerażona, ale wkrótce jej się to nudzi, więc mając mordercę za plecami klęka w pewnego rodzaju kapliczce i zaczyna się modlić... Czy ginie? Ależ nie! Bo oto znikąd i bez żadnego związku z fabułą pojawia się anioł (!), który mordercę zabija (czy ducha można zabić?). Skąd się wziął anioł? Dlaczego ratuje tylko główną bohaterkę, a wszystkich innych pozwolił zabić? Jaki jest jego związek z mężczyzną z baru (identyczne tatuaże)? Tu twórcy filmu są bardzo konsekwentni, więc niczego nam nie wyjaśniają, niczego nie tłumaczą, a odpowiedzi na te pytania (jeśli takowe w ogóle istnieją) są ukryte baaardzo głęboko. Dodatkowo przez cały film przewijają się różnego rodzaju dewocjonalia i odniesienia do religii chrześcijańskiej, także nie mające (a jakżeby inaczej!) żadnego związku z fabułą, może jedynie poza końcowym aniołem. Także mamy film złożony z przypadkowych, niepowiązanych ze sobą elementów, mających podobno tworzyć całość. "Klątwy..." nie ratuje też ani obsada, ani tym bardziej drewniana i jednowymiarowa gra aktorów, w szczególności odtwórczyni głównej roli. Jedynie muzyka jest W MIARĘ dobra, jednak moim zdaniem to o wiele za mało, by ocenić film wyżej niż 1/10.

zieloo

a moim zdaniem może nie był to jakis dobry horror ,ale szmira z pewnością to też nie była , jka dla mnie 6/10 podobał mi się . ; ) mogę polecic ten film .

ocenił(a) film na 1
karol_jc

ten film to totalne dno zadna scena w filmie nie jest godna uwagi gorszego filmu nigdy nie ogladalam a widzialam sporo filmow

love1_2

oj zgadzam, do dziś żałuję czasu spędzonego przy tej kiszce

ocenił(a) film na 2
saymon1989

ja jakos niewidze specjalnego wylamywania sie z jakichs konwencji....
a film bardzo slabiutki choc przyznam ze poczatek sugerowal cos lepszego
ogolnie dallem 2/10, wg mnie naprawde niewarto

ocenił(a) film na 3
karol_jc

Dokładnie, zgadzam się z Zieloo - film tręcią przerósł formę. Zapomniałeś również wspomnieć, że zupełnie niepotrzebnie został wtrącony wątek samobójczej śmierci siostry bohaterki. No i dlaczego duch czekał na zemste na prowincji - czyżby nie mógł przedostać się do innego stanu??? Absurd goni absurd. Dodatkowo żenującym faktem jest to, że w przez 60 (!!!) minut laski jadą samochodem, docierają na dyskotekę i zarywają trzech kolesi. Dopiero wówczas (25 minut do końca filmu) akcja filmu posuwa się naprzód.
Jestem z siebie dumny, że dotrwałem do końca. Bo z pewnością większości to się nie uda.
Nie polecam - nuda, brak konsekwencji, absurdy, brak elementu zaskoczenia, głupie zakończenie....
Tylko dla desperatów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones