Pod koniec filmu mama mnie spytała "To jest oparte na faktach?"
Odpowiedziałam, że raczej na miejscowej legendzie.
I być może tak było, że reżyser albo scenarzysta zostali zainspirowani usłyszaną historią.
I tu pojawia się moje pytanie. Czy ktokolwiek wie czy jest to oparte na jakichkolwiek faktach? Czy w jakichś podaniach istniał taki człowiek? ;)
Jeszcze tylko powiem, że sam koniec filmu, te urywane ujęcia, "spacer" bez głowy... był świetny.
Słyszałem historię jednego pirata (możliwe, że tego);
otóż podobno w historycznych aktach Hamburga, jest jakiś zapis o piracie, który został złapany razem ze swoimi kompanami.
Z bliżej nie znanych mi powodów (być może był bardzo znany lub szanowany z niego kapitan; albo znany był ze swojej nieustępliwości i odwagi) dano mu szansę na uratowanie załogi.
Otóż chodziło o to, żeby przeszedł po ścięciu głowy wzdłuż szeregu złożonego z jego załogi.
Ten obok którego by przeszedł kapitan zostałby uwolniony.
Po ścięciu głowy kapitan wstał i szedł wzdłuż szeregu i być może uratowałby całą załogę, gdyby nie jeden zapalczywy halabardnik, który podstawił halabardę pod nogi kapitana.
Kapitan upadł, a halabardnika za karę ścięto.
Dodam, żeby nie płakać po nich bo to bandyci byli.
Ale historia piękna :)
Z ciekawostek historycznych mogę jeszcze napisać, historię śmierci Ryszarda Lwie Serce, który umarł chyba na gangrenę.
Ale gangrena wdała się na skutek niezwykłego zdarzenia.
otóż podczas oblężenia jednego z miast król robił bez zbroi obchód wojsk.
Jeden z obrońców miasta wypatrzył żołnierza bez zbroi i wystrzelił z dużej odległości z kuszy.
Jak już pisałem, król nie umarł od trafienia, ale na łożu śmierci sowicie wynagrodził strzelca za tak celny strzał.
Po śmierci króla, kusznika obdarto ze skóry i powieszono za królobójstwo (nie mógł byle kmiotek zabić króla, taki zwyczaj), chociaż kusznik nie wiedział do kogo strzela :)
Dzięki bardzo za odpowiedź ;)
Widocznie ktoś usłyszał tę historię i postanowił dorobić jej ciąg wcześniejszy.
Motyw halabardnika również ciekawy, zarówno ta druga opowiastka.
Tak. Klaus Stoertebeker istniał naprawdę i był najbardziej znanym piratem ze związku tzw. braci witalijskich (Vitalienbrueder).