wiesz, wg mnie to ten film BARDZO CHCIAŁ to pokazać...a bohaterzy, przynajmniej ten koleś był po prostu skończonym skurwysynem, a nie biednym, opuszczonym człowieczkiem. o lasce natomiast nic nie wiemy.

a co do filmu - beznadzieja, żadnej głębi. żeby zrobić arcydzieło wystarczy pokazać przez pięć minut płaczącą gębę?

Nie mogę się zgodzić z twoja wysoką oceną tego filmu.

Po pierwsze reżyserowi zabrakło koncepcji na intelektualne wciągnięcie widza do rozważań nad problemami związków międzyludzkich. Ten film jest po prostu nudny. Przede wszystkim zabrakło dobrych dialogów, takich które by widza poruszyły, zmusiły do refleksji. Mamy tu za to pełno nieciekawych, żeby nie powiedzieć ?mdłych? scen, które się w nieskończoność przeciągają.

Film ten niewątpliwie był ambitną próbą spojrzenia na skomplikowaną rzeczywistość współczesnych relacji partnerskich, ale w trakcie realizacji zabrakło koncepcji reżyserskiej nad przesłaniem dzieła jako całości. Na próżno szukać w nim psychologicznej analizy postaw bohaterów jak też czegoś co można nazwać głębią przesłania, która to by mogła wyryć się w pamięci widza na dłuższy czas.

P.s. jak chcesz dla porównania obejrzeć dobry film o kryzysach związków polecam ?Mężowie i żony? W. Allena