Pomysł zamiany ciał bogatego starca na młodzieńca pierwszy przedstawił już bardzo dawno temu w krótkim opowiadaniu klasyk H. G. Wells. Koncept okazał się świetny, fabuła, jak tez jej wymowa, była prosta, ale mocna.
Ten film nie ma do zaoferowania nic ciekawszego, przeciwnie, jest nijaki, zrobiony na przyzwoitym, ale tylko rzemieślniczym poziomie. Bez cienia inwencji, nawet bez wdzięku.
Bem Kingsley to aktor wyrazisty, a często także ujawniający duży talent (choć nie stroni on od chałtur - jak w tym przypadku). Pomysł zastąpienia go jakimś (właściwie ni-jakimś) Reynoldsem, o urodzie, charyzmie i talencie ustępującym nawet laleczce Ken, kładzie całe przedsięwzięcie definitywnie na łopatki.
W ostateczności widz otrzymuje gumę do żucia o nijakim smaku.
Obleci w braku laku.
PS
Widziałem Reynoldsa także w innych filmach. Czy on ma bogatego i ustosunkowanego wujka, że dostaje te role? Moim zdaniem jego obecność w filmach i role superinteligentnych super-przystojniaków obrażają gust i inteligencję widza. mam na myśli prawdziwego widza, nie idioty, który da sobie wmówić wszystko i uzna za celebrytę dowolny produkt reklamy.
Odnośnie samego filmu to tak łzawego,tandetnego i kiczowatego filmu dawno nie widziałem.Zaś Reynolds ma w swoim dorobku lepsze role a jedna nawet b.dobra(Głosy)ale po tej roli to tak jakby zrobił dwa kroki w tył w swojej karierze.
Widziałem kilka filmów z Reynoldsem. We wszystkich mnie śmieszy i odstręcza (albo dwa w jednym). To jakaś wydmuszka, ersatz nie aktor. Nawet nie ma prezencji Burta Reynoldsa:):):)
Tenże Burt:
http://www.filmweb.pl/person/Burt+Reynolds-276
Znalazłem jeszcze to:
https://www.google.pl/search?q=burt+reynolds&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0CAcQ _AUoAWoVChMIpeGjj_2FyAIVyFksCh1gNwbM&biw=1366&bih=610
Ten "nowy" Reynolds, to jakaś "bolesna pomyłka":):):)