Rozumiem, że po przejściach i stłamszony przez życie główny bohater, ale Nikolaj Lie Kaas w każdym z czterech filmów o wydziale Q ma przez cały czas tę samą odpychającą minę. On w ogóle nie gra twarzą - ani grymas ani uśmiech ani zaskoczenie czy triumf. No nic. To ma być aktorstwo? Widziałam wszystkie 4 filmy i w każdym ta sama gra.
Nie przeszkadza mi w ogóle to jak główny bohater gra. Wręcz przeciwnie, uważam że jest wielu ludzi którzy uczuć nie okazują i maskują się świetnie. Jest taki serial " Most nad Sundem", główna bohaterka Saga, również nie okazuje uczuć i przez tyle sezonów i odcinków ani razu się nie uśmiechnęła. Mam syna 15 letniego u którego podejrzewano zespół Aspergera, to taka słabsza wersja autyzmu. Mój syn również ma problem z okazywaniem uczuć, choć inaczej..dla niego to żaden problem. On po prostu się nie uśmiecha, nie lubi gadać ani nie potrzebuje przebywania z ludźmi. Więc taki Nikolaj, grał potarganego życiem człowieka a na dodatek być może ma taką osobowość podobną do mego syna właśnie. Psycholog określił go jako kształtującą się jednostką introwertyczną a potocznie nazwa brzmi "gbur":) w filmie dyrektorka domu opieki się skarżyła na niemiłego policjanta, no więc właśnie...to nie jest nieumiejętność grania postaci, to taka postać miła być i taka mi się podoba:)
Tak właśnie. I to jest plus dla niego. Zawsze taki sam, taki miał być. Bezwolnie porzuca jakąkolwiek międzyludzką interakcje, gdy chodzi o "sprawy", które w jego popapranym obecnie życiu są dla niego jak istotnie dzięku temu idzie zauważyć, jedynym na czym mu zależy. Mimo to stara się jakoś, ale naprawdę jakoś żyć z ludźmi. Jak choćby ze swoim pasierbem, w dalszych częściach itp.
We wszystkich 4 filmach gra tę samą postać - więc chyba logiczne że gra tak samo :)