PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=453958}

Kobiety pragną bardziej

He's Just Not That Into You
6,6 96 124
oceny
6,6 10 1 96124
5,5 11
ocen krytyków
Kobiety pragną bardziej
powrót do forum filmu Kobiety pragną bardziej

Spodobał mi się ten film, dał na prawdę dużo do myślenia, jednak ten film powinien się szybciej skończyć, o jakąś godzinę. Według mnie niepotrzebnie dodali tam wszędzie happy endy.

Sheeby

Nie "wszędzie".. (para w separacji to 2 osoby nieszczęśliwe i 3-cia samotna atrakcyjna blondynka mający wypaczony obraz mężczyzn poszukująca pocieszenia w "duchowej podróży z przyjaciółką do Indii").

Dlaczego szczęśliwe zakończenia miały by być niepotrzebne? (w końcu kino, sztuka, artyści mają odpowiedzialność za nasz obraz świata. Gdy zakończenia będą negatywne, to wpłynie na negatywny obraz świata, takie będą ludzki wyobrażenia i taką stworzymy rzeczywistość /patrz film z przesłaniem "kraina jutra")/

ocenił(a) film na 6
zjonizowany

Dlaczego zakładasz, że "poszukiwała pocieszenia" a nie chciała skupić się na sobie, zamiast na randkach, co sama powiedziała? Para w separacji nie była nieszczęśliwa, co też wyraźnie zaakcentowali w końcowych przemowach, nieszczęśliwi to byli w tym sztucznym małżeństwie. Sheeby ma racja, typowo amerykańskie kino z samymi "happy endami". Mimo to daję 6, bo w porównaniu do innych takich produkcji, dało się obejrzeć.

Lady_Lazaruss

Zupełnie nie kojarząc już tego obrazu musiałem sobie przypomnieć obelżywszy zwiastun.
i smętny jakoś ten film. Chyba obejrzałem go głównie dlatego, że gra tam para jednych z mych ulubionych aktorów. Zaczyna się od niezbyt miłych klimatów.. usiłując tłumaczyć problemy komunikacyjne prymitywnym, aby nie powiedzieć idiotycznym lub łobuzerskim zachowaniem co niektórych dzieci, które zamiast mówić używają siły bo nie wykształciły w sobie rozumu (scenka gdy chłopiec przewraca dziewczynkę bez powodu, a mama jej wyjaśnia, że to okazywanie sympatii). Mam dość przemocy i dekadenckich klimatów w kinie, koncentrujących widza na problemach, idei zła, głupocie (to urabianie, na zalęknionego głupka - jak pokazano w filmie "U niej w domu" - bieganie za prostą sensacją rujnując sobie życie.. Nie cierpię TV.. bo dojrzałem do tego, że nie tylko kradnie czas, ale i pokój ducha głownie zdając się zarzucać podświadomość widza bagnistym syfem negatywnych historii.
Poza tym odbiera wyobraźnię.. (bierna rozrywka).
Więcej o mej przemianie i zarzutach wobec TV na tutejszym blogu.

W zwiastunie uderzył mnie dołujący klimat.
Nie pamiętam filmu wcale więc nie odpowiem na pytanie.

Za to nawiążę do "happy end(-ów)".

Czasem mówię sobie: Jeśli nie wiesz co jest jakie wzmocnij to (pomnóż w wyobraźni x100 lub tysiąc,
a może milion dla przerysowania).

Jeśli mieli byśmy oglądać non stop historię z nieszczęśliwymi zakończeniami, to byśmy stali się ludzkimi wrakami.. (bo zło rodzi zło, wyniszcza - jak każda inna duchowa trucizna).

Ludzi uzależnia się od trucizn aby sami się niszczyli (np. palenie, picie ostatnio okazało się ze i słodycze działają jak narkotyki - dlatego niemal wszędzie do produktów dla dzieci sypie się ogromne ilości cukru).
Otumania, uzależnia i niszczy zdrowie..

Człowiek jest tym co je mówi się.
Jednak duchowo tym czym żyje.

Gdy nieszczęściami robi się nieszczęśliwy.
To proste jak 2x2=4, ale narkoman lub alkoholik, jak i ofiara sekty nie widzi problemu (bo nie myśli obekywnie będąc zainfekowanym)


Do cytatu "Sheeby ma racja, typowo amerykańskie kino z samymi "happy endami" ".
dodając w myśli komentarz następującej treści - Lem ma racje sugerując, że większość ludzi to idioci.

Bez myślne powtarzający to co im się zapoda (czyli nie myślący właściwie - bo szkoła ich tego oducza.
Robiąc z nich niewolników formułek do wkuwania i powtarzania na pamięć jako prawda podlegająca ocenie wg. jej 100% odzwierciedlania. Czyli system edukacji niczym jakaś sekta funduje wieloletnie pranie mózgu od dziecka i produkuje posłusznych, użytecznych idiotów) .

Nie rozumiem tego, że ludzie oglądając straszne, brutalne filmy (oczywiście nie mam na myśli tego)
nawet kobiety.. zachwycają się.. Pisząc dobry film, dzieło sztuki, bo gra aktorska, bo kostiumy.
Nie ważne że tam brutalnie się zabijają, zastraszają, że to paranoiczny klimat..

To jest SZALEŃSTWO CZASÓW wyprania umysłów przez głupie mody.
Po paleniu i piciu nastała moda na drętwe lub wręcz agresywne klimaty, w tym przemoc i zbrodnie.

Gdzie macie własny rozum ludzie i wyczucie.
To że tworzy wam się takie mody, to nie znaczy, że to jest dobre.

Jeśli osobiście masz coś przeciw pozytywnym zakończenią chętnie posłucham argumentów.
Bo Seba uległ raczej modzie (typu - nikt nie kogo nie zabił to film nudny.
Albo jakaś ta zbrodnia mało realistyczna, za mało bebechów porozrzucanych).

Poddawać się modom na zadawanie sobie ludziom i sobie bólu... to idiotyzm.. szczyt głupoty..
i wyraz skłonności autodestrukcyjnych, lub uzależnienia od adrenaliny, od wrażeń, silnych bodzców na ekranie.




zjonizowany

P.S. (odpisując nie przeczytałem wypowiedzi założycielki tematu)
Pisałem ogólnie o negatywnej tendencji do krytyki pozytywnych zakończeń i lubiowaniu się w barbażyńskim mordzie głuwnych bohaterów i zadawaniu cierpienia..


To jest jak szkolenie w hitler jugen.
Pokachać zwierzaczka, zaprzyjaźnić się z nim..
a potem BRUTALNIE ZABIĆ (by rozwalić psychikę dziecka).

Reżyser robi tak samo w typowym filmie z negatywnym zakońćzeniem.
Pokazuje nam życiue bohatera, przyjażnimi się z nim jakby,
pokazuje dobre strony, utorzsamiamy się może czasem pokochamy, docenimy..
Potem zabija go na naszych oczach.. i cierpimy (pozostawia nas z goryczą).

Wiesz że alkochol i papierosy są zabronione poniżej jakiegoś wieku, przemoc w TV też.
Wiesz dlaczego.. to przed czym się broni dzieci doje się dorosłym w nadmiarze?

Na chłopski rozum - chroni się dzieci przed złem bo są za słabe, aby poradzić sobie z tak dużymi dawkami TRUCIZN (chemicznych i psychicznych).
ALE jak dorosną to MOŻNA ICH TRUĆ robiąc z nich ofiary..
Prawdziwa ofiara sekty broni się przed wybawieniem, utożsamiając z katem.
Czyli ofiary negatywnych scenariuszy w TV bronią się przed pozytywnymi zakończeniami..
Bo przekonano ich jakimś cudem (nie wiem jeszcze jakim) że zło, cierpienie jest atrakcyjne.

Może to kwestia przyzwyczajenia..
Tak jak z papierosami, śmierdzą i duszą, ale jakoś ludzie się od nich uzależnili jak od gorzkiej kawy (która też ich powoli niszczy).

"Ludzie myślcie to nie boli" głosił napis na ścianie..

ocenił(a) film na 6
zjonizowany

Bardzo długa, osobista i wielowątkowa wypowiedź, więc odniosę się tylko do kilku wątków,dotyczących bezpośrednio tego filmu i zagadnień z nim związanych ;P

Nie wiem, jak koleżanka Sheeby, ale ja nie mam nic przeciwko filmom z pozytywnymi zakończeniami, to nie tak. Oglądając "komedię" czy też "komedię romantyczną" lub nawet film obyczajowy a nie dramat, czy thriller, godzę się a wręcz oczekuję pewnej formuły, mówiąc w kontekście naszej rozmowy - lekkiej, optymistycznej. Niemniej ja osobiście cenię sobie w kinie zachowanie zasady realizmu, o ile nie jest to oczywiście dzieło z dajmy na to, z gatunku sc-fi. Mogę wtedy jakość odnieść perypetie bohaterów do swego życia, skłonić się do refleksji a nie obejrzeć nierealną papkę o której zaraz zapomnę, i poza rozrywką (optymistyczna wersja), nic z dwugodzinnego seansu nie mieć.

Omawiany film, będący opowieścią o kontaktach międzyludzkich, pretenduje jednak do odzwierciedlania naszej, ludzkiej rzeczywistości. Tymczasem w życiu nie wszystko idzie gładko i jak po maśle. Rozwody niekoniecznie kończą się radosnym wyzwoleniem a pary żyjące w konkubinacie wcale nie muszą nagle decydować się na ślub. Szczerze mówiąc, zwłaszcza ten ostatni wątek, do bólu, typowo po amerykańsku przelukrowany, tak mnie rozczarował, bo już byłam pod wrażeniem przemowy bohaterki granej przez Aniston, że i bez papierka jest ukochany jest najlepszym z "mężów" a tu na koniec taka wtopa fabularna...

Co do przemocy w kinie, to zbyt długi temat i chyba nie pasuje do wątku pod akurat tym filmem ;) ja nie ocenię filmu pozytywnie tylko dlatego, że ma pozytywne, kojące zakończenie, tak samo nie dlatego, że ma mocne, brutalne sceny. Oceniam na podstawie wielu aspektów i na pewno nie uważam, że podstawowym walorem kina jest jego brutalność, nikt nie mówi, że brak typowego "happy endu" (czyli zakończenia fabuły akcji do przesady milutko i wesolutko), wiąże się z brutalnością, mi raczej brakuje w amerykańskim kinie zdrowego rozsądku, który odnajduję w kinie europejskim, nawet komediach romantycznych, np. czeskich, francuskich, czy skandynawskich.

Poza tym są jeszcze zakończenia otwarte, które tak niektórych denerwują, ja jednak lubię, jak nie podaje mi się wszystkiego "na tacy" i pozostawia pole dla własnej interpretacji, zamiast np. moralizować i łopatologicznie tłumaczyć dalsze losy bohaterów.

Podsumowując, odrobina zdrowego rozsądku, zabawnej ironii i pikanterii nie zaszkodziłaby dodana do tortu tych wszystkich komedii romantycznych ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones