W ciągu trzech dni obejrzałem trzy filmy Ludwika Malle'a. "Windą na szafot", "Kochankowie" i "Błędny ognik". "Kochankowie" są zdecydowanie najsłabszym obrazem spośród tej trójcy. Jak na tamte czasy główna bohaterka zachowywała się skandalicznie, było to novum pokazywanie postaci kobiecej w ten sposób, lecz dzisiaj film nieco trąci myszką. Ciekawe były uwagi filmowego męża pani Moreau na temat obyczajowości i śmietanki towarzyskiej Paryża - prawdziwe i dzisiaj w kontekście wielkich miast i towarzystwa wzajemnej adoracji. Jeanne Moreau zjawiskowa. Fajnie zapoznać się z tym obrazem, ale gdybym miał komukolwiek polecić jeden film tego nie reżysera na początek, z pewnością nie byliby to "Kochankowie". Solidna szóstka.