Jak zwykle same "achy" i "ochy", tylko dlatego, że film inny niż inne... Do mnie nie trafiła jego rzekoma głębia. Jedyne skojarzenia jakie u mnie budził to infantylne rysunki w zeszycie zbuntowanego licealisty. I to bynajmniej nie dlatego, że nie jestem obyty z anime... Bo jestem.
Ps. Po przeczytaniu recenzji okazało się, że przeczucia miałem dobre ;)