Dobry film za psie pieniądze.
Główny bohater standardowo i kliszowo uwikłuje się gangsterkę bo: mam chorą matke/córkie/babkę/dziadka/kota/psa/szynszylę/kameleona/rekina na łańcuszku.
Nie jest to ważne (Przynjmniej na początku bo w finale wychodzi co innego).
W świecie filmu dowiadujemy się, że 4% populacji ma jakieś moce(nic specjalnego:siła, telekineza, czytanie w myślach), ale są oni wykluczeni ze społeczeństwa i prześladowani. Władze mają takich ludzi "na oku". Trochę ciężko to łyknąć, ale jak już się uda to można się cieszyć niezłymi efektami, fajną muzyką i standardowo poprowadzoną fabułą. Obsada aktorsko daje radę, a reżyser ma parę fajnych pomysłów do sprzedania.
Jestem prostym człowiekiem - dostaję akcyjniaka scifi gdzie krew się leje lepszego od papki Netflixa i jestem na tak.
Spoilery!!!
Scena z napadem na konwój fajnie zrealizowana z ciekawym twistem, ale ja osobiście wyreżyserowałbym to tak: na jednym długim ujęciu widzimy ładowanie kasy do auta i kamera wchodzi z ochroniarzami do środka. Jedziemy - blokada, zmiana trasy, konwojenci dowcipkują, rozmawiają o polityce/planach na wakacje/sporcie (usypiamy czujność widza długą sceną w sumie o niczym jak u Tarrantino) i wtedy nagle Arrow/Stephen Amell zajeżdża im drogę tirem, Robbie podbiega i ładuje w nich prądem, a na końcu ten czarny łapie i obraca furgonetkę o 180stopni, a dziewczyna roztapia drzwi i wrzuca granat- wszystko na jednym ujęciu.
Przyczepić muszę się do robienia napadów/skoków bez masek czy tam innego okrycia twarzy. No kaman ;/ !!! Nawet kradnąc głupie beczki wypadałoby się zakryć, bo ochroniarz mógł ich spokojnie rozpoznać. Komiczne też było jak Conner próbował przenieść beczkę, a ten murzyn je nosił jak piórko - przypomniał mi się odcinek Breaking Bad ;) Beczki się turla!
Ale co mi się najbardziej podobało to końcowe sceny kiedy po wystrzelaniu wszystkich Garrett daje spluwę Connerowi i mówi: "rób po co przyszedłeś" czyli po uzdrowicielkę, która ma uzdrowić jego chorą matkę dla której wmieszał się w ten cały syf. Nawet dałem sie wkręcić w to, że nic się dla niego nie liczy poza tym celem. Przymusza uzdrowicielkę do roboty. Ostatecznie jednak odciąga ją od uzdrawiania bo wie, że jeśli skończy proces to sama zginie, a jego matka by tego nie chciała. On też tego nie chce.
Za film 7/10, ale za końcówkę i nawiązania do Gorączki daję 8
polecam obejrzec film Freaks (2018) - i nic wiecej nie moge powiedziec bo bedzie to rownalo sie niestety ze spoilerami, ale skoro Code 8 sie podobał o i Freaks na pewno tez dobrze wjedzie ;)
Freaks według mnie jeszcze lepszy :) Poluję na wszelkie filmy SciFi, a tu ostatnio takie dwie perełki mi się trafiły naraz :)
dokladnie tak- ostatnio wysyp malych niezaleznych dobrych scifi ;) no i ciesze sie ze trafilo w gusta bo jak widac wyzej uzytkownik aronn chyba jednak z jakiejs innej parafii jest ;)
Bo Freaks to trochę inny film. Też sci-fi. Też bez znanych aktorów. Ale zahacza klimatem o horror i jest wolniejszy i z mniejszą ilością efektów specjalnych. Aczkolwiek końcówka na przyzwoitym poziomie Hollywood.
akurat grajacy tam (Freaks) glowna role Emily Hirsch ma na koncie sporo hollywoodzkich filmow, moze tych mniej znanych ale zawsze ;)
Patent podobny ale ze od razu kopia... Mi się Freaks bardziej podobał (może dlatego że lubię mutantów :p)
Moj pomysł na film, alebo serial to kino drogi/thriller gdzie rodzina głównego bohatera(Jonah) zostaje porwana przez psychopatę/szatana/miliardera/czarnoksiężnika i musi on dostać się do określonego miejsca by ich uratować. Pomaga mu w tym młoda przesympatyczna dziewczyna(Oksana). Razem podróżują przez /dżunglę/świat po apokalipsie/inną planetę/świat fantasy - przeżywają przygody, zżywają się ze sobą.
Na końcu po pokonaniu czarnego charakteru ukazuje się, że jedyny sposób żeby ocalić rodzinę to zamordowanie Oksany co Jonah robi z wielkim bólem serca.
Ogólnie przez dwie i pół godziny budowałbym więź między postaciami po to by końcówka ryła banie widzowi bardziej niż Se7en Finchera
Dlatego świat i okoliczności są bez większego znaczenia. Liczą się emocje wywołane w widzu ;P
no liczą się emocje, to prawda, ale... popracowałbyś trochę na pozytywnych, bo wezmą Cię za twórcę dokumentów ;-P
No i nie zapominajmy,że wielką robotę w tym filmie robi muzyka(drugi kawałek na napisach końcowych również jest-ja nim się delektowałem).
"Władze mają takich ludzi "na oku". Trochę ciężko to łyknąć,"
Dlaczego ciężko to łyknąć?
Jak się dobrze zastanowić.... W Związku Radzieckim tak właśnie było. Ludzie z jakby "mocami", czyli zdolni ludzie - naukowcy, pisarze, sportowcy, inżynierowie czy inni spryciarze byli pod nadzorem. Albo byli wykorzystywani przez władzę, często w połączeniu z szantażem, albo po prostu byli 'na oku', albo wręcz byli pacyfikowani i wsadzani do psychiatryków lub zsyłani.
W filmie było powiedziane, że wraz z postępem technologii zrezygnowano z wykorzystywania tych ludzi do pracy.
Przyzwyczajeni jesteśmy do filmów gdzie moce są niemal nieograniczone, a na pewno nielogiczne i niekonsekwentne.
"(usypiamy czujność widza długą sceną w sumie o niczym jak u Tarrantino)" ciężko widza uśpić taką sceną. Kiedy na filmie nic się nie dzieje, a powinno to znaczy, że zaraz się zacznie. I doświadczony widz to wie. Najlepiej uśpić czujność prowadząc konkretnie fabułę i nagle przerwać narrację. Zauważ, że u Tarrantino, dłużyzny nie usypiają czujności tylko budują charakter postaci. Tak jak w najnowszym, scena na farmie - napięcie jak cholera, ale nic się nie dzieje, ale czekasz... i ... wszystko rozchodzi się po kościach. Bardzo sprytna gra z widzem. Są też inne sceny, w Bękartach, scena początkowa i scena w piwnicy, kończą się akcją ale napięcie jest przetrzymane zdecydowanie ponad standard i absolutnie nie ma uśpienia czujności widza. Jak balon, który pęka w czasie dmuchania o wiele później niż się spodziewaliśmy.
Całkiem niezły fikcyjniak :)
Nie do końca rozumiem i podobają mi się tak skomplikowane prawa rządzące wymyślonymi światami przyszłości, gdzie ludzie posiadają tajemne moce lub przedziwne ponadludzkie zdolności, ale jakoś w połowie filmu powoli widz, a przynajmniej ja, zaczyna już nad tym panować. Wtedy właśnie film zaczyna się robić znacznie ciekawszy i dopiero od tego momentu zaczynamy właściwie śledzić losy bohatera. Z drugiej strony to co to za moce, jak nie można sobie poradzić z masą ciemnych i tępych przedstawicieli gatunku bez nich, którzy dyskryminują i zaszczuwają te obdarzoną nimi resztę. Ta reszta jest oczywiście w mniejszości, lecz nie jakiejś strasznie małej. Powinni się jednak zebrać w kupę i zaprowadzić porządek w mieście ;)
Ładne CGI, nie razi jego ilość, miasta przyszłości wyglądają zupełnie normalnie… hmm. teraźniejszo, pojazdy też, dokładnie jak i broń jakimi się posługują, jednak siły reagowania i jednostki policyjne są iście kosmiczne, dokładnie tak samo jak narkotyki pozyskiwane z płynu rdzeniowego, ale to już zobaczcie sami.
"Komiczne też było jak Conner próbował przenieść beczkę, a ten murzyn je nosił jak piórko"
Bo ten murzyn miał moc nadludzkiej siły. Później w filmie przenosi betonowe coś do robót drogowych
Z jej rozmowy z Marcusem Sutcliffem można wnioskować, że spotkała się ze swoim ojcem.
Serio czepiasz się, że główny bohater nie potrafi podnieść beczki, a jego towarzysz z supersiłą potrafi? Serio? Nie wiem co w tym takiego zabawnego, podejrzewam że nikt by nie wiedział w jaki sposób ręcznie transportuje się beczki przy pierwszym podejściu (no chyba że akurat oglądał rzeczone Breaking Bad, lub robił to już wcześniej).