Nie ma tu niczego oryginalnego a dowolny aspekt tego filmu jest dużo lepiej rozwinięty w innych produkcjach. Taka na siłę połączona próba filmu o tym, jak to dyskryminacja zła i jak chłopak wpada do mafii, tylko z takim twistem, że dyskryminowani są ludzie z supermocami. Aktorstwo marne, budowanie postaci pozorne, więc i motywacje bohaterów zupełnie bez sensu. Do tego okropnie irytująca "muzyka", która składała się w większości z męczącego buczenia, które zostało zalecone w podręczniku "Muzyka Filmowa nie tylko dla osłów".

"Nowoczesna czołówka numer 715" z "Katalogu nowoczesnych czołówek filmowych", w której robi się budowanie świata za pomocą urywków przekazu telewizyjnego dała znać, że mamy do czynienia z czymś słabym, jednak niestety postanowiłem zaryzykować z nadzieją, że na tym się kończy. Sromotnie się zawiodłem.

SPOILER

Najbardziej mnie chyba zawiodła scena, w której główny bohater, którego imienia nie pamiętam 15 minut po skończonym seansie, odpuszcza ratowanie najbliższej mu osoby, bo mogłoby to zaszkodzić jakiejś losowej panience, z którą zamienił trzy zdania.

Do tego masa dziur w stylu napady bez masek czy miejsce zabezpieczone super turbo ekstra elektrycznym płotem, którego nie dość, że strzeże tylko jeden cieć, to jeszcze nie ma tam kamer. Zakaz lotu dronów między blokami to też jakiś żart.

Po prostu kolejny film, o którym następnego dnia ledwo pamiętasz, że oglądałeś.