Scena gdzie dają kolesiowi laptopa a on wali w klawiature aż dymi żeby złamac hasla hehehe :) Po takich scenach nie moge juz normalnie ogladac filmu bo cały czas chce mi sie śmiać
Właśnie! Nie wspominając o tym, że 2 lata nieobecności w świecie informatyki to jak 100 lat dla przeciętnrgo człowieka... jakby ze wschodu na zachód :D:D no ale może zdolny jest :D No mimo wszystko lubie ten film oglądać no wiecie Hugh.... uwielbiam go nawet jak gra we kiczu :P
jak ogladam hackowanie w filmach to mam wrazenie ze oni hakuja tylko wygaszacz bo najczesciej sa wtedy jakies animacje,itp :D
tu to jeszcze nic. taki doskonały w kosmos film hakerzy- tu jest dopiero wymiot. wątpie żeby reżyser wiedział w ogóle co to komputer.
scena z bieganiem w virtualu z wyciąganie skrzynek to całkowita brechta.
Bez przesady! To jest film akcji, a takie zawsze są przesadzone, trzeba brać troche to z przymrużeniem oka. To tak jakby "pojechać" po Rambo, że sam rozwala całą armie bo przecież to nie jest to realistyczne...
Że aż mi się przypomina scena z polskiego filmu, bodajże "Wirus", w którym koleś siedzi pod biurkiem pod ostrzałem i nie patrząc w monitor (który stoi na biurku) nawala ostro w klawiaturę żeby cośtam zrobić (złamać hasło / usunąć wirusa whatever). Dla mnie the best scena "chakerska" jak na razie
W filmie to musi być pokazane że hakowanie to taka super efektowna sprawa. No bo co mają pokazać? Kolesia co 2 doby pod rząd siedzi przed kompem i stuka w klawiaturę przeglądając kilometry kodu? Kto by to wtedy oglądał;D
Lepiej jak naciska jakieś przypadkowe klawisze i na ekranie pokazuje się animacja otwierających drzwi-taka metafora złamania zabezpieczenia;).
Metafora złamania zabezpieczenia- rozwaliłeś mnie tym całkowicie, respekt:D Naprawdę lubię Jackmana, ale jak sobie pomyślę o moim koledze z polibudy- zrośniętym kablami z komputerem, dostającym powolina łeb od kilku(nasto?)godzinnego gapienia się w kody, to trudno się nie uśmiechnąć:D
Od lat każdy film, w którym choć na trochę pojawiają się komputery, prawie zawsze traci momentalnie na wiarygodności. Dla kogoś, kto w życiu nie miał komputera i kompletnie nie interesował się tą tematyką, wszystko co jest związane z tym filmie może wydawać się realistyczne. Niestety ze względu na skomplikowanie całej formuły programowania, łamania kodów, zabezpieczeń itp., nawet dziś nie da się wiarygodnie przedstawić tych procesów na srebrnym ekranie. A biorąc pod uwagę fakt, że technologia się rozwija i mało co da się obecnie zrobić bez komputera, filmowcy starają się nadać choć nutkę autentyczności temu co dzieje się na filmie. Niestety jeszcze długo nie da się stworzyć pełnego realizmu, o ile w ogóle się da. No i nie dziwię się, że informatycy mają w związku z tym skrzywienie zawodowe. Sam nie jestem wprawdzie informatykiem, ale od dawien dawna interesuję się tym tematem i również zawsze gdy widzę komputerowe akcje na ekranie kina lub telewizora, to co się dzieje wymusza na mnie raczej pobłażliwy uśmiech, aniżeli zachwyt lub ciekawość.
Wracając jednak do tematu. To co pokazane jest w "Kodzie dostępu" za wiarygodne raczej uznać nie można. Nic jednak nie przebije "Hakerów", ale to akurat temat rzeka więc nie będę się wypowiadał. Trzeba po prostu jakoś to strawić. W końcu filmy się na tym nie kończą. ]
PS.
Muszę przyznać, że powalił mnie widok tego zestawu, który w swoim domu prezentuje Gabriel (Travolta).