Dawno nie byłem tak zdegustowany po obejrzeniu filmu. Jedyne co mi się w tym wszystkim (w sumie niezwykle efektownym) podobało, to scena wybuchu (tak na początku filmu, z udziałem zakładniczki). Reszta to jakiś bełkot o zabezpieczeniach 128 bitowych, łamaniu kodów, itp. Aha... no i figura Halle Berry też jest całkiem, całkiem... :-)