Film jest po prostu obraźliwy w sposobie przedstawienie postaci oraz prezentowanego humoru. Z czego widz ma się śmiać? Z ojca, który, co 15 sekund grozi, że pobije swoją córkę? Może z tego, że spadają mu spodnie? Powtarzanie tych samych nieśmiesznych sekwencji to przywara tego filmu. Prócz wspomnianego ojca mamy jeszcze scenę, gdy Kasia wychodzi wystraszona z łóżka, w którym jest z Marianem, ale wraca do niego, bo nie jest w kompletnym stroju po czym robi to ponownie. Boki zrywać. Albo jeszcze jedno wielokrotne powtórzenie, gdy matka Mariana wielokrotnie powtarza jakąś skomplikowaną sytuację rodzinną tłumacząc dlaczego zatrudniła Kasię. Co jeszcze śmiesznego? Kolasa ma iść do Kasi na górę, al widzi, że ta ucieka przez okno i tak go zatkało, że przez pół minuty się jąka. Mało? Jak mało, gdy na początku mamy ojca krzyczącego, że nie ma wódki, jak jest cały stół wódki. hahahha. No nie mogę zaraz pęknę ze śmiechu. O grze aktorskiej głównej aktorki świadczy scena, gdy ta z koleżanką rozmawia w sukni ślubnej - dla kogoś to było autentyczne? Pomijając już humor, niektórzy twierdzą, że film ma duże wartości społeczne, bo traktuje o emancypacji kobiet,. Przypomnę tylko, że powstał w 1988 r. a nie w XVIII wieku. To wszystko po 45 minutach seansu, więcej nie jestem w stanie oglądać.