Miami lat 50., 60. było zapadłą dziurą. Wszystko to zmieniło się za sprawą kilku przedsiębiorczych mężczyzn, którzy rozpoczęli współpracę z kartelem Medelin i przez Florydę dostarczali marihuanę i kokainę do Stanów Zjednoczonych. Nagle miasto ożyło, stając się centrum rozrywki i biznesu. W pogrążonej w recesji Ameryce, było lśniącym klejnotem, gdzie pieniędzy wciąż przybywało, a w luksusy opływali wszyscy. Pieniędzy mieli tak dużo, że nie bardzo wiedzieli, co z nimi robić. Istny raj na ziemie, na którym korzystali wszyscy.

Jednak pod koniec lat 70. w ten męski świat wkroczyła ona – Griselda Balnco. Czarna Wdowa kokainowego biznesu. Ambitna histeryczka, która chciała udowodnić, że jest równie dobra, jak faceci. I rzeczywiście była dobra, w okrucieństwie nie miała sobie równych. Rozpoczęła szaloną i krwawą wojnę, która z Miami uczyniła piekło pełne trupów. Raj został utracony, a rząd zmuszony do działania runął ostrą karzącą ręką na cały przemysł narkotykowy. Miami prawie zbankrutowało. Jednak mit narkotykowego raju pozostał, utrwalony w popkulturze przez takie seriale jak "Miami Vice".

Oto pokrótce historia, jaka wyłania się z dokumentu "Kokainowi kowboje". Jest to fascynująca historia kilku dekad Miami, której nieodłącznym elementem była kokaina, a nieoficjalnymi królami miasta byli Jon Roberts, Mickey Munday i inni. Oni też sami opowiadają o tych szczęśliwych i mniej szczęśliwych czasach i choć film sam w sobie jest dość standardowy, historia jest na tyle wciągająca, że warto po film sięgnąć, nawet na DVD.