co Ty za brednie pleciesz? Produkcja amatorska? Inspiracja u polskiego pisarza?? hm... bez komentarza

@Mastran, muszę się z Tobą nie zgodzić, bo właśnie jest odwrotnie: jak na profesjonalną produkcję holyłudzką to aktorstwo jest amatorskie. Całość sztampowa, Morgan Freeman jak zwykle gra siebie samego i właśnie główna aktorka nie tylko że nie wypada blado, ale to ona prezentuje całkiem dobry poziom aktorski. Szczerze mówiąc największą atrakcją jest podziwianie fizycznych walorów Ashley Judd, choć jej oryginalnie ładna buzia sporo traci po oblepieniu jej przez dużą część filmu bliznami i siniakami;-)

Pozdrowienia dla pięknej blond sąsiadki ukrywającej się pod pseudonimem gosias132! (kiedyś mieszkałem w Elizówce, pamiętasz mnie z tego zdjęcia:-))