Ciężki klimat, szczypiące sceny, odpowiednio rzucone sugestie, które procentują przez cały seans.
Świetna pierwszoplanówka powierzona mało znanemu aktorowi - to nie był błąd. Nawet komiczne
fragmenty dialogów czy sceny upstrzone troską budzą strach i niepokój. Plus całkiem zgrabna
symbolika (pusty basen ojca kontra życie na otwartym morzu, bezrefleksyjne i pozbawione emocji
twarze przy oglądaniu sekwencji starych zdjęć). Całość uzupełniają dwa monotematy,
skoncentrowane wokół penisa i kału.
W tym filmie jest tak źle, że dobrze jest gdzie się jest, choćby się było nie tam, gdzie być się chce.