Muzyka niechińska, scenografia nie wyglądała na Chiny sprzed 2,5 tys lat, w ogóle brakowało klimatu Chin w tym filmie. Przebaczyłbym to jednak reżyserowi, gdyby było to, czego oczekiwałem, czyli nauka Konfucjusza, zaprezentowanie tego o czym na końcu producenci napisali, że Konfucjusz położył fundamenty pod cywilizację chińską. W filmie mamy do czynienia z uśmiechającym się nieustannie starszym panem, który wypowiada kilka luźno rzuconych sentencji. Ta produkcja miała chyba za zadnie tylko wywołać skojarzenie u niedouczonych, że Konfucjusz to Chińczyk, a jednocześnie nic ważnego nie przekazać z jego nauk. Może by się okazało, że dzisiejsze Chiny jednak z jego przesłaniem niewiele mają wspólnego.