Jakoś od początku podejrzewałam że to on jest mordercą, bo ten watek już jest do bólu oklepany. Zupełnie natomiast nie rozumiem samego zakończenia z tą komunią, dlaczego nikt jest nie wziął, a potem beczeli??
Bo wszyscy czuli się grzeszni...
Potem jeden się zdecydował i reszta poszła za nim. Ot mistyczne wytłumaczenie...
Film ledwo zmęczyłam. Dłużyzny okropne, akcja wartka jak na wyścigach żółwia i ślimaka. Film się ciągnie w nieskończoność. Facet (ten co się na końcu odważył po papu - czyli po chlebek w kościele) - przez cały film masakrycznie niemrawy i drętwy.
Początkowo miałam uznać, że film jest niezły, po pół godzinie, że słąby. Im dłużej tym gorzej. Ostatecznie po przemyśleniu daję 1/10 za potężną dawkę nudów i przewidywalność do bólu.