Interesujące rozwinięcie, orwellowskiego motywu Wielkiego Brata, tym razem w wersji komputerowej, z motywem zemsty w tle.
Film stara się postawić pytanie czy rzeczywiście jesteśmy przez kogoś obserwowani i czy cel rzeczywiście uświęca środki. Mimo, ze twórcy nie znajdują specjalnie odkrywczych odpowiedzi na te pytania "konspirację.com" ogląda się z zaciekawieniem,a nawet napięciem....
Gary Winston - który raczej powinien się nazywać O'Brien - demoniczny szef ogromnej korporacji podkrada młodym informatykom i programistom pomysły,a potem "usuwa".Tych którzy decydują się na współpracę osacza z wielu róźnych stron: rodzina, przyjaciele, współpracownicy; to co pracownicy widzą i co zobaczą - jest starannie dobierane. Gary jest despotycznym władcą życia i śmierci - nie waham się tak zinterpretować jego ulubionego słowa - "kreatywność". Jednak Winston trafia na równego sobie przeciwnika jest nim Milo - jeden z programistów o którego współpracę zabiega - programista o przenikliwej inteligencji zdolny łączyć fakty ze soba i nie ograniczający swoich kontaków z innymi do internetowych "czatów". To właśnie jego "normaność" i brak swoistego uzależnienai sprawiają, że jest tak świtnym informatykiem - potrafi z dystansem spojrzec na to co robi, a brak pomysłu czy natchnienia, nie jest dla niego tragedią osobistą.
Jego geniusz w firmie zostaje szybko doceniony - Gary nie odstępuje Milo nawet na krok, nieustannie sprawdzając efekty jego działań i podsyłając mu - wykradzione -efekty pracy informatyków. Gdy jednak programistą oszukanym i zgładzonym zostaje najlepszy przyjaciel Milo, ten nie jest w stanie uwierzyć w bandycki napad i schodzi coraz głębiej, odkrywając coraz mroczniejsze sekrtety swojego pracodawcy. a jednym z haseł, które pomaga mu dostać się do bazy danych jest "1984"...
Intryga jest dynamiczna, w miarę zaskakująca, choć wiadomo, ze głównemu bohaterowi nic się nie może "stać" na początku filmu, wszak on jest animatorem zdarzeń i akcja bez niego nie miałaby sensu. Szkoda, że twórcy zdecydowali się na skrajny realizm - osoby niewtajemniczone właściwie nie wiedzą o co chodzi, co jest celem filmy, ani kto czym się zajmuje. Fachowa terminologia - nie wiadomo czy trafnie na nasz język przetłumaczona, sprawia że akcja w niektorych momentach jest dość mętna...
DO postaic tez mam pewne zastrzeżenia - Tim Robbins, jako Gary Winston jest zbyt naiwny i aż trudno uwieżyć, że to on jest odpowiedzialny za serię makabrycznych wydarzeń. Brakuje mu pewnego rodzaju siły, może fanatyzmu, które są nieodłaczną - na ogół - częścią osobowości takich postaci. Winston jest mało przerażajacy - jest dużym dzieckiem , które traktuje firmę jak swoją zabawkę.
Ryan Phillipie za to jest dobry - wreszcie zaczął grac kogoś w swoim wieku i pozytywnego. Jest naturalny, chłopięcy, ale nie do przesady. Jego Milo wypada rzeczywiście przekonująco i nietrudno uwierzyć, ze jest w stanie pokonac manipulatorów ich własną bronią....
Nie unika jednak pewnej typowości - motywacją do działania jest zemsta - dość oklepany motyw w fimie amerykańskim.
Interesująca jest też postać grana przez Rachel Leigh Cook, która z racji swej nietypowej urody grywa właśnie introwertyczki, tajemnicze artystki, osoby tworzące i trudne do określenia.
Jej postać jest do końca niemalże tajemnicza - sugestia na początku że szpieguje Milo, z czasem wydaje się niedorzeczna....
Ogólnie film więc ogląda się miło, jeśli puści się mimo uszu wszystkie "komputerowe" określenia i zpaomni, ze wcześniej było juz kilka podobnych scen, tylko w innych filmach z innymi aktorami....
"konspiracja.com" nie jest obrazem odkrywczym, ale jak na hoollywódzki kryzys , trzyma poziom.