PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=531}

Kontakt

Contact
7,4 76 505
ocen
7,4 10 1 76505
6,5 14
ocen krytyków
Kontakt
powrót do forum filmu Kontakt

Gdyby była to czysta zabawa w rodzaju familijnego "Powrotu do przyszłości", to nie czepiałbym się takich odlotów logicznych w scenariuszu. Ale film jest "poważny", "z przesłaniem", więc wypada poważnie się mu przyjrzeć.

Rozwalająca jest scena, kiedy jedna dorosła wykształcona osoba tłumaczy drugiej dorosłej wykształconej osobie, co to są liczby pierwsze.

Rozwalające jest, że zespoły naukowców oraz rządowych kryptografów nie zorientowały się, o co chodzi z trzeba pasującymi do siebie rogami. Mnie to zajęło jakieś pół minuty w czasie oglądania filmu, a nie układam kostki Rubika.

Rozwalające jest rozwiązanie w scenariuszu, że notoryczny fantyk religijny dostał się ot tak, wraz z materiałami wybuchowymi, do wnętrza konstrukcji wartej dziesiątki miliardów dolarów i nadzorowanej przez najwyższe czynniki. Już prędzej przełknąłbym, gdyby np. ślepy kolega pani doktor okazał się nagle takim fanatykiem i jakoś narozrabiał, np. przeprogramował coś itp.

Rozwalająca jest hipoteza, że ekscentryczny bogacz wystrzelił potajemnie jakiegoś niewidzialnego dla reszty świata satelitę i za jego pomocą zasymulował przekaz kosmitów, na który wszyscy się nabrali (nawet pani doktor kupuje tę bajeczkę w czasie przesłuchania i zgadza się pokornie, że mogło tak być...)

Rozwalające jest, że to pani Afroamerykanka od prezydenta (wcześniej niezbyt bystra) zauważa, że w trakcie chwilowego braku kontaktu z panią doktor w czasie eksperymentu nagrało się 18 godzin "śniegu".

Do tego te banalne klisze: "ekscentryczny bogacz", "fanatyk religijny" (skontrowany "nowocześnie religijnym" bohaterem męskim, który opowiada o wewnętrznych przeżyciach i oczywiście nie uznaje celibatu...), "cyniczny naukowiec", "ograniczony biurokrata" itp. Bardzo płaskie te wszystkie postaci i aktorzy w zasadzie nie mają co grać poza jednym nawracającym schematem.

Próba "pogłębienia" postaci pani doktor za pomocą retrospekcji o tatusiu, który przed nagłą śmiercią zaszczepił córeczce miłość do nauki, to też taka klisza z amerykańskiej "psychologii filmowej". Z przykrością obserwowałem jak Jodie Foster męczy się w tej roli.

Technikalia były na przyzwoitym poziomie, bo Zemeckis to jednak zawodowiec, ale to stanowczo za mało, by uznać ten film za udany.

ocenił(a) film na 7

zgadzam się w całej rozciągłości, ten film to po prostu naiwna bajeczka dla przeciętnych amerykanów, a miałem szczerą nadzieję że będzie ponad to, ale no cóż jakie społeczeństwo taki film

ocenił(a) film na 10

przecież to śmieszne co piszecie,w ten sposób można by się czepiać prawie każdego filmu,zwłaszcza filmów s-f,doszukiwać,doskonałe scenariusze to te,które napisało życie,kontaktu z obcymi jeszcze nie było,ale oglądając ten film po raz pierwszy miałem wrażenie,że jest nad wyraz wiarygodnie to wszystko ukazane w porównaniu do innych,naciąganych filmów s-f

użytkownik usunięty
corradovr6

prawie każdego filmu

*****************

Bo od pewnego czasu ponad 90% filmów to gnioty. Produkty jednorazowego użytku, do których nie ma po co wracać. Ale po Zemeckisie można było oczekiwać czegoś więcej.

Poza tym nie chodzi w tym wypadku o żaden kontakt z obcymi, ale o to, jak "kontaktują się ze sobą" jak najbardziej ziemskie postaci w tym filmie: stereotypowe i papierowe do bólu.

ocenił(a) film na 9

Powiem tak. Zgadzam się co do tych banalności, ale ja dałem 9/10, bo przeważyła najważniejsza rzecz- przekaz, ale to kwestia interpretacji.
Dla mnie jest to genialne dzieło przedstawiające naturę człowieka. Przecież ta scena, gdzie Foster rozmawia z 'kosmitą pod postacią ojca' o tym najlepiej świadczy. Nie chodzi tutaj przecież o kosmitów ani o jakąś ekranizację pseudonaukowych historyjek. Człowiek w tym filmie szuka, bo czuje się samotny. Ludzie mają marzenia, które nasilając się spoglądając w niebo. Człowiek jest ciekawy tego, co nie widać, wierzy, że niewidoczne też istnieje.
Taki był cel autorów- według mnie :) bo nie widzę, aby traktowano tu o próbach kontaktu z cywilizacją pozaziemską. W porządku- to miało miejsce, ale najważniejsze było w tych fragmentach zaangażowanie Ellie, która chyba symbolizowała ludzką chęć samorealizacji, spełniania marzeń, sięganie tam, gdzie wzrok nie sięga wzrokiem. :)
Pozdr. :D

ocenił(a) film na 9
fabcos

Ależ masło maślane wyszło w ostatnim zdaniu :P także proponuję wykreślić ostatnie słowo ;p

użytkownik usunięty
fabcos

Ellie, która chyba symbolizowała
____________________

Zgadzam się, że tam i coś takiego można znaleźć. Ale jak widzę tę papierową postać, z papierową biografią, to taki symbol - przecież też niezbyt oryginalny - robi się dla mnie już całkiem niestrawny.

A o tym, że człowiek w epoce sekularyzacji czuje się samotny, można się przekonać sięgając np. do popkulturowych bajek o "bogach z kosmosu" w rodzaju Daenikena.

Miałem podobne odczucia. Dzięki za usystematyzowanie.

użytkownik usunięty

Odświeżyłem sobie po latach ten film, żeby sprawdzić, czy przypadkiem wtedy nie miałem na niego nastroju, no i teraz zrobił na mnie wrażenie jeszcze gorsze.

Może dlatego, że wtedy przez pierwszą godzinę liczyłem, że jeszcze coś się z tego sensownego wykluje.

Poziom naiwności i głupoty dopuszczalny w komedii i w filmie fantasy dla dzieci do lat 12. Ale ten film był jednak dla dorosłych i na poważnie.

Tym bardziej to żenujące, bo Zemeckis jawnie próbuje wyjść poza tradycyjną religijność, ale w rezultacie produkuje jeszcze głupszą bajkę o "cudownym kosmosie". Przy tym ta cudowność jest albo nie do pokazania (więc pokazuje się twarz Jodie Foster, która jęczy, jak tu cudownie i w ogóle) albo pokazuje się jakieś pejzażyki jak z folderu taniej agencji turystycznej albo z broszurek Świadków Jehowy.

Żenada, żenada i jeszcze raz żenada!

użytkownik usunięty

I jeszcze jedno: scenę z "kosmitą w formie tatusia", w pewnym sensie kulminacyjną i kluczową dla całego filmu, uważam za absolutnie nieprawdopodobną psychologicznie.

Pada tam tekst "Chcieliśmy ci wszystko ułatwić" - że niby kosmici udają tatusia (ale tak, że bohaterka natychmiast wie, że udają), by kontakt był jakiś "przyjemniejszy". Ale przecież tak naprawdę zobaczenie kosmity przebranego za naszego ukochanego zmarłego może wzbudzić jedynie uczucie odrazy. Kiedy sobie pomyślę, że jakaś "wyższa inteligencja" odstawiłaby mi taki teatrzyk, natychmiast bym ją znienawidził za elementarny brak empatii.

ocenił(a) film na 8

A co myślisz o "Arrival"?

użytkownik usunięty
anako

Nie wiem, który masz na myśli, ale nie widziałem ani jednego, ani drugiego.

ocenił(a) film na 8

Polski tytuł to "Nowy początek", wyświetlany obecnie w kinach, nazywany najlepszym filmem sci-fi od lat i często porównywany właśnie do "Kontaktu", stąd moje pytanie. http://www.filmweb.pl/film/Nowy+pocz%C4%85tek-2016-712896

spoko, inaczej myślĄĄĄ inni

użytkownik usunięty
kamil_d444

Naprawdę spodobałby Ci się kosmita przebrany za Twoją ukochaną zmarłą osobę? Przytuliłbyś się do takiego kosmity, chociaż wiedziałbyś, że to tylko imitacja? A do aktora/aktorki ucharakteryzowanego na takiego drogiego zmarłego i naśladującego jego głos też byś się przytulił?

Jeszcze rozumiem dziecko do lat 5. Ale dorosły, dojrzały emocjonalnie człowiek.

ocenił(a) film na 9

Polecam pierwowzór, czyli książkę Sagana. Film w niektórych aspektach znacznie się różni (brakuje chociażby kilku bardzo ważnych w książce postaci drugoplanowych, czy zupełnie różnią się relacje bohaterki z Jossem), co zapewne uczyniło go bardziej naiwnym i płytkim.

Mimo to, mi osobiście się spodobał i sam traktuję go w sposób bardziej symboliczny: jako film przede wszystkim o nas. O ludziach.

użytkownik usunięty
Bryft

"Polecam pierwowzór, czyli książkę Sagana."

Film mi tę bajkę wystarczająco obrzydził. Nic już dla mnie jej nie uratuje.

"traktuję go w sposób bardziej symboliczny: jako film przede wszystkim o nas. O ludziach."

Że ludzie to banda idiotów i większość z nich nawet po studiach nie wie, co to liczby pierwsze? Coś w tym jest.

ocenił(a) film na 9

O właśnie: bajka! To słowo bardzo dobrze pasuje do filmu, ale książka ma już zupełnie inny charakter - swego rodzaju wywodu filozoficznego o nauce, religii i Bogu, ale też polityce i społeczeństwie, a cała przedstawiona historia jest tylko pretekstem do rozważań. W trakcie lektury czuć, że stał za tym nie tyle pisarz, co naukowiec.

I dlatego myślę, że z tych powodów z których odrzucił Cię film, książka może Ciebie wręcz przyciągnąć. Ale nie będę do niczego na siłę zachęcał ;-)
Jeszcze może tylko podlinkuję bardzo fajną opinię, która praktycznie idealnie wyraża moje myśli: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/48819/kontakt/opinia/17125688#opinia17125688

użytkownik usunięty
Bryft

Nie uważam Sagana za wybitnego myśliciela. Filozoficznie wydawał mi się zawsze dość naiwny. Ale ponieważ książka jest łatwo dostępna na gryzoniu, co szkodzi spróbować. Tylko pamiętaj, że jeśli to będzie coś w stylu tego filmu, to Cię przeklnę :-)

Kolego, czy Ty się nie umiesz cieszyć z filmów sc-fi? To przecież tylko fikcja.

użytkownik usunięty
Jack_Holborn15

Dziękuję za podbicie wątku

ocenił(a) film na 2

wytrzymałem do momentu, pierwszej sceny łóżkowej. czyli do jakiejś 10 minuty. bolało.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones