PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=140050}
6,9 90
ocen
6,9 10 1 90

Koroshiya 1: The Animation Episode 0
powrót do forum filmu Koroshiya 1: The Animation Episode 0


Animacja KOROSHIYA 1: THE ANIMATION EPISODE 0 oraz aktorski 1-ICHI to prequele ICHI THE KILLER, mangi stworzonej przez Hideo Yamamoto i przeniesionej na ekran przez Takashiego Miike. Film z udziałem Tadanobu Asano zdobył olbrzymią popularność i w chwili obecnej cieszy się już kultowym statusem. Można przypuszczać, że głównym motywem twórców obydwu prequeli była chęć zysku. Temat cieszy się bowiem tak wielkim zainteresowaniem, że wystarczy nakręcić cokolwiek doń nawiązującego, by odnieść komercyjny sukces.

Co różni obydwie produkcje, oczywiście poza sama techniką wykonania? 1-ICHI odwoływał się do filmu Miike, który animacja ignoruje, nawiązując bezpośrednio do mangi. To drugie podejście przynosi lepsze rezultaty - ANIMATED EPISODE 0 okazuje się lepszym, dosadniejszym prequelem. Pamiętajmy, że mangę słusznie uznano za NAJBRUTALNIEJSZY KOMIKS W HISTORII. Jeszcze dalej niż Yamamoto posuwają się tylko twórcy ero-guro (np. Waita Uziga, Suehiro Maruo), ale ich twórczość przynależy do undergroundu, nie jest i nigdy nie będzie mainstreamowa.

Wszystkich fanów ICHIEGO z pewnością ucieszy fakt, że animacja dochowuje wierności mandze, ostentacyjnie pławiąc się w okrucieństwie i perwersyjnej erotyce. Jest tak krwawa i paskudna, jak tylko się da.

Fabuła skupia się na ukazaniu, jak to neurotyczny nastolatek odkrywa w sobie sadystyczne skłonności. Seksualność Ichiego ujawnia się w gigantycznym wzwodzie, jaki ma podczas oglądania scen przemocy, oraz w orgazmie, jakiego doznaje podczas zadawania śmiertelnego ciosu. Zbrodnie, jakich się dopuszcza, nie są jednak w żaden sposób wykalkulowane. Chłopak traci wszystkie zahamowania i wpada w psychotyczną wściekłość wyłącznie pod wpływem fizycznego bólu.

Jakkolwiek porąbany by Ichi nie był, pozostali bohaterowie niewiele się od niego różnią. Porzućmy nadzieję, że zobaczymy w filmie choć jednego przyzwoitego człowieka. Nic z tego - mamy do czynienia z alternatywną wersją rzeczywistości, w której brutalność stała się normą w stosunkach międzyludzkich. Wizja świata najczarniejsza z możliwych, kompletnie pozbawiona humoru. Dokładnie tak, jak w mandze Yamamoto (film Miike jest nieco bardziej "zabawowy").

Wszystko bardzo ładnie, ale i tak nie jestem usatysfakcjonowany. Twórcy ponownie uznali, że najciekawszą postacią w fabule pierwowzoru jest psychotyczny beksa Ichi. Błędny wniosek! Ichi może sobie być bohaterem tytułowym, lecz w centrum zainteresowania czytelników i widzów znajduje się jego antagonista, masochistyczny yakuza Kakihara. To dopiero intrygująca postać! W przeciwieństwie do mazgajowatego Ichiego dokładnie wie, czego chce od życia i co go kręci. Ma tajemniczą przeszłość, wartą zbadania (w mandze dostajemy zaledwie kilka skąpych informacji). Dlaczego by nie skupić się na nim? Nie wierzę, żeby twórcy nie zdawali sobie sprawy, jak wielką popularnością cieszy się wśród odbiorców. Wystarczy spojrzeć na okładkę ANIMATION EPISODE 0. Czyja pocięta buźka zachęca nas do oglądania?

Kakihara co prawda promuje DVD, lecz w samym anime pojawia się tylko na chwilę. Sytuację osładza nieco fakt, że przemawia głosem samego Takashiego Miike! Jego "cameo" to właściwie powtórka z rozrywki, czyli finałowy pojedynek "megasadysty" Ichiego z "megamasochistą" Kakiharą. Dodajmy, że w wersji kanonicznej, tzn. przedstawionej w mandze Hideo Yamamoto. Widzowie, którzy fabułę ICHI THE KILLER znają tylko z filmu, mogą być więc ździebko zdezorientowani.


użytkownik usunięty
Vuzz

Musze przyznać że film był dla mnie niezłym przeżyciem.Ale mam jedo
zastrzeżenie:
Jakość kreski mi nieodpowiada jest żałosej jakości.Bo już sam desing
jest kozacko psychodeliczny.Ale gdyby włożyć w to więcej kasy mogło by
być lepiej.
Ogólnie to nie polecam ludzią o słabej psychice,mogą sie nieżle
zdołować.

Vuzz

Bardzo ładna i ciekawa recenzja.

Episode 0 nie jest jednak dziełem autonomicznym, a prequelem mangi, więc nieobecność Kakihary powinna być równie słuszna i uzasadniona dla wszystkich widzów. Zarówno dla tych, którzy komiks czytali, jak i dla tych, którzy obejrzeli to anime, utwierdzając się w mylnym przeświadczeniu, jakoby oglądali historię sprzed filmu pana Miike.

Twój zarzut jest więc wg mnie nie słuszny.

użytkownik usunięty
Severen

Kakihara pojawia się w pierwszej scenie, gdzie dziurwai Ichi'emu nos igłą.

A własnie, jak to jest, w filmie Kakihara uchodzi życiem z potyczki a jak w Mandze ? gdzieś widziałem urywki świadczące, że jednak ginie.

Vuzz

Bardzo dobra recenzja, ale jak usunięty użytkownik wcześniej wspominał, największym zarzutem jest kreska. Jak ten film jest okropnie narysowany. Animacja statyczna, postacie wykonują koślawe, ślamazarne i nienaturalne ruchy. Proporcje twarzy nieraz zmieniają się z ujęcia na ujęcie. Żadnych detali, wszystko uproszczone. W ogóle film wygląda jakby został narysowany w paincie. Ba, to nie są rysunki, tylko bazgroły. Poza Armageddonem z 1996 (o ile można zaliczyć do tego grona koreańskie produkcje) to jak dotąd najbrzydsze anime jakie widziałem.
Film jakoś broni się świetną ścieżką dźwiękową (inna od filmu Miike, ale również schizowy), oraz psychodelicznym klimatem.
Dla mnie sam pomysł na film jest dziwny, jeśli nie mówić idiotyczny. Film aktorski osiąga sukces, co z tym robić? Nakręcić animowany prequel mangi. Co z tego, że fani filmu Miike poczują się zdezorientowani zmianami. Nie lepiej by było nakręcić serial będący wierną ekranizacją mangi? Albo nakręcić porządny aktorski sequel/prequel?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones