Film mi się nawet podobał, ale to pewnie przez nostalgię do pierwszej cześci. Mimo wszystko jest kilka rzeczy, które powinny być ukazane inaczej:
1. Lola i Bugs
Pod koniec pierwszej cześci można było zauważyć, że Lola i Bugs zbliżyli się do siebie. Nie było to co prawda pokazane dosłownie, ale można było się łatwo domyślić. Dlatego dziwię się, że twórcy filmu nie poszli za ciosem, żeby pokazać ich jako parę. Co prawda można było zauważyć, że coś między nimi wciąż jest pod koniec filmu gdy Bugs był "kasowany" po wykonaniu rzutu Doma, ale według mnie to wciąż trochę za mało.
2. Po co Animkom był ponowny trening?
Dziwi mnie po co trenowali na nowo podstawy gry skoro mieli już za sobą podobny mecz? Film powiniem był ukazać, że pamiętają wydarzenia poprzedniej cześci bardzo dobrze i umieją grać. Taki trening powinny był przejść tylko postacie, które nie brały udziału w meczu z jedynki.
3. Cameo Jordana
Brak "Jego Powietrznej Wysokości" trochę mnie zabolał. Dziwię się, że Warner nie postarał się, żeby sprowadzić Jordana. Interakcja pomiędzy LeBronem a Jordanem mogła być ciekawą sceną
Tak pewnie wiele osób się nie zgodzi z moją opinią na temat filmu, ale wisi mi to
1- kiedy Bugs przyleciał zrekrutować Lole widać było że miał lekką obsesje na jej punkcie (oczywiście w sposób komediowy jak jej kibicował i gonił na wyścigu) może nawet uciekła od zbzikowanego królika ze świata animków, a na końcu widać było że martwiła się tym że królik miał zostać skasowany(pamiętajmy że to animki a nie komedia romantyczna)
2- a po co trenują zespoły przecież grają co tydzień xD
Pokazali że pamiętają wcześniejszy mecz kiedy Bugs złamał czwartą ścianę gdy Bron się nagadał że musi zagrać mecz i potrzebuje pomocy, królik popatrzył się do kamery i powiedział "gdzieś już to słyszałem " fajnie że wykorzystali to do żartu.
Co do treningu chodziło też o pokazanie że oni się szykują na mecz a tu zonk po to jakaś gra z power upami.
3-brak "powietrznej wysokości został też przerobiony na żart jak Sylwester go prezentował gdy przegrywali "Jego powietrzna wysokość Michael Jordan" i z cienia wychodzi Michael B. Jordan, lepszy ten żart niż cameo Jordana