"A Christmas Horror Story" to antologia idealna na okres Bożego Narodzenia. Duch świąt jest obecny niemal w każdym kadrze, a kolejne nowelki również mają fabularny związek z wigilijną nocą. Twórcy odświeżyli choćby legendę o Krampusie, pozwolili sobie na nawiązanie do Nowego Testamentu, a bohaterem jednego z segmentów uczynili samego Świętego Mikołaja, który naostrzonym pastorałem musi bronić swego domu przed inwazją zombie. Jeśli powyższe zdanie brzmi jak jedna wielka głupota, to nie lękajcie się, tak miało być. Omawiane dzieło to kino zrobione pół-serio, korzystające z ogranych konwencji, ale spełniające ustalone założenia. Bywa raz śmiesznie, raz strasznie, a każda nowelka zostaje zakończona zaskakującą puentą.

Nie będę ukrywał, są tu wady. William Shatner jako wodzirej zabawiający nas między historyjkami wypadł blado, potwierdzając iż jego nazwisko stanowi jedynie reklamę filmu. Epizod o Krampusie bywa efekciarski. Klimatycznie poszczególne segmenty nieco się ze sobą tną. To wszystko jednak zdaje się nieistotne w obliczu faktu iż w końcu dostaliśmy porządny okolicznościowy horror. Polecam.