PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=6876}

Król komedii

The King of Comedy
7,4 13 935
ocen
7,4 10 1 13935
7,6 24
oceny krytyków
Król komedii
powrót do forum filmu Król komedii

Większość 'Króla komedii' oglądałem w niesmaku. Mamy tutaj naprawdę żałosnego kolesia, który myśli, że jest fajny - i tym samym zraża do siebie ludzi (a zwłaszcza komika, dla którego jest jak wrzód na dupie). Rupert wyobraża sobie publiczność i próbuje ciągle oddać swój materiał do studia (przez co zostaje wyprowadzony przez ochronę). W pewnym momencie już miałem ochotę ten film wyłączyć.
Scorsese wziął się za komedię, i wykorzystując swój styl, wcisnął do niego wartości życiowe i refleksyjne, które totalnie tu nie pasują. De Niro? Aktor wszechstronny, nadający się do komedii, jednak jako twardziel - a tu mamy dziwną, totalnie beznadziejną postać.

Co jednak zachwyca w tym filmie? Zakończenie. Gdy Rupert wychodzi na scenę i opowiada o swoim smutnym życiu w żartobliwy sposób. Daje to efekt tragikomiczny - niesamowicie bawi widza i skłania do smutnej refleksji.
Po zobaczeniu końcowego występu mam ochotę obejrzeć film jeszcze raz, tym razem zachwycając się tym, co mnie w nim brzydziło.
Dlatego film polecam tylko wytrwałym - bo to nie jest produkcja do obejrzenia na jeden raz.
Scorsese i De Niro nie zawiedli i tym razem!
8/10

ocenił(a) film na 10
Bruce_Lee

Ja osobiście uważam, że ta postać żałosnego kolesia była jedną z lepszych ról DeNira- właśnie dlatego, że tak różniła się od wzorca 'twardziela'. A to co nazywasz ciężkie do przebrnięcia jest według mnie istotną częścią tego filmu. Oglądając to zostałam doprowadzana razem z bohaterem do skrajnej rozpaczy, sytuacji bez wyjścia - a co za tym idzie, ulżyło mi w końcu gdy porwali Langforda i mogli z nim normalnie porozmawiać. Myślę, że te postaci mogły czuć to samo.

ocenił(a) film na 7
soczysta_larwa

Według mnie obie opinie zawierają ziarno prawdy. Co prawda film nie jest "lekki" w typowo hollywoodzkim rozumieniu, ale przynosi sporo mądrych i ważnych refleksji, a Robertowi De Niro daje możliwość zaprezentowania talentu komicznego na długo przed "Depresją gangstera". Jego rola jest dziwna, zaskakująca, drażniąca i wyzwala sprzeczne emocje - to już kwestia geniuszu samego aktora.

Ja osobiście początkowo brzydziłem się Pupkinem , chociaż gdzieś tam kibicowałem jego sprawie ( na zasadzie bardziej przyzwyczajenia, bo nie ze spontanicznego odruchu serca). Rozumiałem postawę Langforda, jego pogardę i podświadomą chęć dania nauczki natrętowi. A upór głównego bohatera denerwował, napawając wręcz lękiem jako typowy przykład obsesji i groźnego fanatyzmu dyktowanego chorym kultem sukcesu.

Ale nagle, właśnie w przełomowej scenie końcowej, moje sympatie odwróciły się o 180 stopni i szybko zrozumiałem starania i motywacje Pupkina. Nagle doceniłem jego talent, zwłaszcza że monolog jest naprawdę najwyższej próby, i przyszło olśnienie - a może widzimy prawdziwy niedoceniony talent, a zarozumiały Langford jest wcieleniem najgorszych cech show-biznesu - bezdusznym facetem depczącym wszystko, co może stanąć na drodze jego własnej kariery??

Jak widać, film budzi naprawdę skrajne emocje, ale pozostaje jednym z niewielu (obok "Gracza"czy "Bulwaru zachodzącego słońca") obrazów, dokonujących tak wnikliwej analizy amerykańskiego show-biznesu.

ocenił(a) film na 7
elton_monroe

Myślę, że fakt, iż nagle Twoje zdanie na temat bohaterów zmieniło się tak drastycznie wynika jedynie ze współczucia. Pupkin jest prawdziwym natrętem, człowiekiem, który dawno temu stracił kontakt z rzeczywistością. Jednak kiedy wygłasza swój niezwykle szczery monolog dociera nagle do nas, że to biedny, chory czlowiek, pokrzywdzony przez własnych rodziców, poniewierany przez "kolegów", pragnący jedynie pokazać im, że jemu też należy sie szacunek.

Czy jednak powinniśmy winić za to Langforda i telewizję? Na podstawie tego filmu na pewno nie. Przecież wielokrotnie powtarzano Pupkinowi, co musi zrobić, żeby zostać zauważonym - cieżko pracować, występować w klubach, rozwijać swój talent. Czemu jeden człowiek ma omijać ten system? To jak zostanie prezesem w ramach pierwszej w życiu pracy. Ofiarą jest tu jedynie Langford, który jest prześladowany przez bandę "wariatów".

Znakomite w tym filmie jest to, że przez 90% oglądamy Pupkina, który doprowadza nas w pewien sposób do szału (może właśnie stąd też całe to "nudne" tempo filmu, które tylko to pogłębia), by w samej końcówce dostać nagle w łeb, bo dzięki jego występowi dostrzegamy w nim człowieka. Wyszydzanego przez całe życie i poniewieranego, który jednak potrafi się z tego śmiać. Dla takiego końca warto obejrzeć ten film.

ocenił(a) film na 8
dzon

Dwóch panów powyżej: takie same mam odczucia. Wkurwiająca postać, która mnie szybko zniechęciła do filmu... do czasu zakończenia.

Tak, że Scorsese potrafi grać na uczuciach widza i to konkretnie...

ocenił(a) film na 10
Bruce_Lee

Rola zagrana przez De Niro to jest po prostu majstersztyk !

ocenił(a) film na 8
dzon

Dziwne, ze nikt nie zwrocil uwagi na inny sposob czytania tego filmu- ze wszystko co widzimy pod koniec to jego wyobraznia, wszak film czesto pokazuje nam scenariusze w jego glowie, ktore sa o wiele lepsze niz w rzeczywistosci. Mozna uznac, ze wystep Ruperta byl beznadziejny i zgnil w wiezieniu, a koncowka to jego fantazja. Zwlaszcza, ze wmonologu pokazuje duza realnoscni stycznosc z rzeczywistoscia, ktorej na codzien u niego nie widac;)

ocenił(a) film na 8
kundzia44

Można się zastanawiać, czy w ogóle doszło do występu. Cała ta sytuacja, gdzie pozwala się porywaczowi wystąpić przed milionową publicznością, a później chodzić po mieście i oglądać to w pubie... Mimo to, ja wolę jednak myśleć, że ten przejmujący stand-up się odbył, ludzie klaskali, natomiast cała ta historia o więzieniu, książce i późniejszych sukcesach, to już jego imaginacja.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones