Tak jak zauważyłem we wcześniejszych komentarzach, filmowi rzeczywiście brakowało realizmu. Dało się go obejrzeć, ale pewne elementy były dla mnie trudne do zaakceptowania (nawet jak na film z elementami fantasy).

Podstawowe błędy:
1) Kobieta w drużynie wyglądała jak jakaś współczesna modelka w stylu Lary Croft, w dodatku zdawała się być niewrażliwa na zimno, mając zakryte u góry jedynie piersi, a cały brzuch i resztę klatki piersiowej odsłoniętą.
2) Thor ma pod koniec filmu pretensje, że Wikingowie porzucili wiarę w bogów na rzecz wiary w nowego Boga. Z tego co ja rozumiałem, to główny bohater do końca filmu pozostaje poganinem, nie zdradził swoich ideałów. Poza tym politeizm i monoteizm zasadniczo się wykluczają, więc niepotrzebne dorobienie ideologii na potrzeby filmu. Chyba że zna ktoś jakieś źródła na ten temat (w sensie mitologii chociażby), to chętnie przeczytam.
3) Trochę za mało objaśnione postacie bogów. Nie jestem wielkim fanem mitologii skandynawskiej, ale przydałoby się opisać co nieco ich losy podczas filmu.

Podsumowując - film zdaje się być połączeniem starych i utartych schematów + efekty specjalne. Przypominały mi się motywy znane z "Conana Barbarzyńcy", Herkulesów wszelakich, "Władcy zwierząt" (np. scena gdy umarlaki chciały bohatera tak jakby "zjeść"), przygód Sindbada, a nawet "Indiany Jonesa" czy "Tomb Raider". Niezły film, ale szkoda, że "to już było"...