Obejrzałem,jeden po drugim,obydwa dobre...Jednak po Człowieku...byłem strasznie zadowolony,film był znakomity!Pozostawił nie zatarty ślad,wzruszył,film ma klimat i klasę,no i nie ginie dziecko,co mi się bardzo spodobało...
A Królowie... to lekki przeciętniak,mocno naciągany ,aktorsko słaby,K.R.gra jedną miną i jednym wyrazem twarzy rolę twardziela,którym nigdy nie będzie bo nie ma predyspozycji,wybałusza tylko oczy,jego twarz jest zimna ,bez emocji,jak u Neo albo Johny Mnemonica,albo w Speed,mało go nie zabili,a powinni,bo momentami tak był głupi i tępy że powinni go ukarać za nieporadnośc i głupotę...Wziął młodego policjanta na spotkanie z ,,wtyczkami''i pozwolił go rozwalić,podobnie w sklepie dwaj rozwalili murzyna,a on był tuż obok,a jednak nic nie zdązył zrobić,pomysł z początku filmu mógł,a nawet powinien przypłacić smiercią,ale go Azjaci oszczędzili...Dość już o tym przeciętniaku!
Człowiek w ogniu ...górą!