PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=870668}

Kręgosłup nocy

The Spine of Night
6,5 661
ocen
6,5 10 1 661
7,0 3
oceny krytyków
Kręgosłup nocy
powrót do forum filmu Kręgosłup nocy

Film dla nikogo

ocenił(a) film na 1

Poszedłem na ten film skuszony mrocznym klimatem dla dorosłych widzów, jaki był oferowany w zwiastunie, a dostałem niezamierzoną parodię gatunku fantasy.
Film ten praktycznie nie posiada fabuły - zamiast jednej historii dostajemy zlepek aż sześciu osobnych historii, które łączy jedynie wątek obecności błękitnego kwiatu. Już sama myśl przewodnia wskazuje, iż produkt końcowy będzie skazany na porażkę. Cały film skupia się bowiem wyłącznie na tym, że szamanka Tzold opowiada umierającemu Strażnikowi Kwiatu historie jakie miały miejsce poza strzeżoną przez niego górską jaskinią-czaszką na szczycie góry, a sam Strażnik odpłaca się historią planety na której żyją i tym skąd wziął się ten kwiat. Scenariuszowy nieład miał zostać uzupełniony pełną krwi i zniszczenia historią filmowego antagonisty, czyli tyranicznego władcę-boga Ghal-Sura, ale również to zawodzi z powodu stałego pokazywania go jedynie w roli tła snutych przez Tzod opowieści - służy jedynie jako przyczyna rozpoczęcia historii postaci, które giną krótko po ich zaprezentowaniu.
Film zawodzi również na poziomie świata przedstawionego, który miał potencjał konkurowania z LORE "Warcrafta" czy "League of Legends". Choć przedstawiane w tym filmie miejsca wyglądają naprawdę ciekawie (najbardziej to egipskie miasto, w którym zwiadowcy walczą przy pomocy latawców) to zachwyt nad nimi natychmiast znika ze względu na wspomniany wyżej schemat fabularny. Lokacje występują tylko na czas snucia przez Tzold opowieści - po ich zakończeniu poznane miejsca ulegają natychmiastowemu zapomnieniu (nie już o nich żadnej wzmianki w dalszej części filmu). Dokładnie to samo tyczy się postaci, dla których Ghal-Sur zostaje zepchnięty na margines - mimo że posiadają ciekawą osobowość, to z powodu "pocięcia" całej fabuły widz nie ma czasu ani motywacji, by móc się z nimi utożsamić, szczególnie, że zazwyczaj giną pod koniec każdej opowieści. Po macoszemu potraktowano nawet "istotę", która dostała dla siebie najwięcej czasu ekranowego, czyli niebieski kwiat. Chociaż poznajemy jego genezę to praktycznie nic o nim nie wiadomo - nawet podczas rytuałów Ghal-Sura, nie wyjawiono jego właściwości czy mocy, które można dzięki nim zyskać. Moce, które widz może natomiast zobaczyć nie wyglądają zbyt efektownie - regeneracja, tymczasowa kontrola umysłu i odpychanie żywych istot jakimś niebieskim światłem. No i jeszcze to, iż powąchanie go ściąga na nieszczęśnika wiedzę, która doprowadza ludzi do szaleństwa i czyni z nich jego bezmyślnych sługusów. Już moce Karsa z "Jojo's Bizarre Adventure" są fajniejsze, czyli przemienianie się we wszystkie ziemskie formy życia.
To wszystko sprawia, iż film ten jest praktycznie pozbawiony narracji - ze względu na brak jakichkolwiek punktów oparcia trudno jest uwierzyć w szczerość słów Tzold. Sytuację pogarsza również nieśmiertelność marginalnego antagonisty, która zupełnie uniemożliwia stwierdzenie ile czasu rzeczywiście minęło między danymi wydarzeniami - Tzold mówiła iż rządy Ghal-Sura trwały całe wieki, choć równie mogło minąć zaledwie kilka dekad, lat czy nawet miesięcy.
Defekty na tle fabularnym ulegają zwielokrotnieniu również poprzez wszechobecny brak logiki i absurdalne decyzje postaci. Już sama motywacja "Wiedźmy z Bagien", żeby opowiadać te wszystkie bajania jest co najmniej dziwna - mówi to Strażnikowi po to, by nie umarł w niewiedzy, mimo że kilka opowieści o zupełnie różnych ludziach w zupełnie odmiennych miejscach i zupełnie różnych okresach czasu wprowadziłaby jedynie mętlik i zakłopotanie zamiast poznania odpowiedzi. Wśród innych Wśród innych głupot fabularnych na wyróżnienie zasługuje scena, w której Wielki Inkwizytor, który zamknął Ghal-Sura w lochu na całe lata obawiając się posiadanej przez niego wiedzy, nagle mówi mu, by z zamian za pomoc w odprawieniu rytuału podzielił się z nim uzyskaną dzięki niej "mocą równą bogom" albo ocalała para wieśniaków zdobywa kawałek boskiego wieńca Ghal-Sura i pierwsze co robią to wrzucają go do ognia, by "osłodzić sobie noc", jakby to były liście konopi indyjskiej. Poza tym czy w tym świecie postacie nie czują zimna - praktycznie naga Tzold nie ma na sobie żadnych śladów odmrożeń, zaś jej zmęczenie wynikało bardziej z konieczności wspinania się na górę niż z niskim temperatur.
Film ten zawodzi również na poziomie techniczno-graficznym. Dziwaczny, wręcz prymitywny, styl graficzny i toporna animacja uniemożliwia danie temu filmowi drugiej szansy. Najlepiej pokazuje to spalona twarz możnowładcy - pomijając już fakt, że nie była w żaden sposób zabandażowana wyglądała ona tak jakby była po prostu upaprana smołą czy sosem barbecue (już kanał "HISHE. How it should have ended" potrafił pokazać bardziej wiarygodną grafikę spalonej twarzy w odcinku poświęconym filmowi "The Batman").
Zawiodą się na nim również ci, którzy chcieli po prostu zobaczyć treści dla dorosłych. Sceny walki są okropnie słabo skoordynowane i ograniczają się jedynie do tchnięć i przecinania ciał bronią biała. Te zaś ukazujące wyprute wnętrzności i ludzkie narządy intymne szybko ulegną zapomnieniu ze względu na małą ilość tychże scen i wspomnianą wcześniej okropną oprawę graficzno-wizualną.
Podsumowując, film ten obraża gatunki filmowe z których się on składa - jako horror nudzi, jako fantasy zawodzi, a jako anime brzydzi. Chyba mógłby on zainteresować tylko ludzi nietrzeźwych (niczym "Koty") albo "artystów", którzy widzieliby wielką sztukę w ścianie obrzuconej zgniłymi warzywami. Najlepiej ten film po prostu usunąć z pamięci i obejrzeć serial Netflixa "Castlevanię", który pięknie spełnia wszystkie trzy rodzaje filmowe zawarte w tym "filmie".

religawojtek

Możesz mi wyjaśnić "świat League of Legends" - Wiem, że gra stała się popularna, ale zupełnie nie rozumiem przedstawionego świata. Czy ma, chociaż zalążek fabuły?

ocenił(a) film na 1
buterfly

Nigdy w nią nie grałem, więc Panu nie odpowiem.

ocenił(a) film na 1
buterfly

Zamiast w grę obejrzałem serial "Arcane", więc mówiąc Lore LoL miałem na myśli to pokazane w tym serialu Netflixa.

religawojtek

Dzięki za wyjaśnienie zmylił mnie nazwa "League of Legends" dlatego myślałem, że chodzi ci o grę.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones