Ten film to jedno wielkie nieporozumienie. Jeszcze nigdy w życiu nie chciałem tak bardzo wyjść z kina. Pierwszy raz widziałem wilkołaka umierajacego od DOTYKNIĘCIA srebrem, srebrem które nawet nie przebiło skóry. Zresztą co to za wilkołaki, które przyjmują tylko dwie formy: człowieka i wilka. Co się stało z formą pośrednią, z która kojarzymy wilkołaki?
Efekty specjalne są po prostu kiepskie. Ludzie skacząc na szcupaka w blasku światła zamieniają się w wilki ;/ Przemilcze scene przemiany głównej bohaterki, która to scena może zafascynować dwunastoletnie dziewczynki być może. Tutaj też smieszna niekonsekwencjia autorów: ludzie skacza i zmieniają się w ubraniach a po smierci odmieniaja się nadzy!
Muzyka w filmie oczywiście jest jednak nijak ma sie do akcji na ekranie. Lepci sobie co jakiś czas jakaś muzyczka nawet wręcz rujnując cieżko budowaną namiastkę klimatu.
Calość prezętuje się na poziomie filmów klasy B, chociaż kiczem tego nie nazwe bo nawet na to trzeba sobie zapracować.
0/10
och dzięki Ci człowiecze za ten opis:)tylko czemu dopiero teraz go przeczytałam, zamiast zrobić to przed wybraniem się do kina..?
A prosze mi tu kina klasy B nie obrażać, bo widziałem ze sto filmów rodzaju kiczowatego i każdy zainteresował mnie o wiele bardziej.
Ale najbardziej mnie rozwalało to odbijanie się od ścian. Biegnie ta Vivian, ucieka przed kims i zamiast biec normalnie to ona co chwila wskakuje na ścianą i zeskakuje. I tak wszystkie wilkołaki, Po cholerę?! To takie dodawanie filmowi efektu na siłę. A film tylko na tym traci (chociaż w sumie to i tak nic by go nie uratowało).
hehe no dokładnie:) tak jak motyw kiedy to ona ucieka przed tym kolesiem, po balkonach skacze i skacze, on wbiega, jej już nie ma tylko czerwona wstążeczka spada z góry... ech gdyby nie ta wstążeczka... nie odnalazłby później swej zwierzęcej wybranki... cóż za okropna tandeta!!!