A konkretnie chodzi mi o utwór "Live it up" zespołu Mental As Anything. To ten utwór, który leci w scenie, gdy Mick i Sue są na przyjęciu i "Krokodyl", witając się ze starszą kobietą, postanawia sprawdzić, czy ona rzeczywiście jest kobietą, czy to kolejny facet w przebraniu. Połączenie stylu lat 60/70 z linią basu i klawiszami charakterystycznymi dla brzmienia z lat 80.