nie jest to żadne fabularyzowany dokument, to tylko zwykły film, ale mamy tu doczynienia z nowym wizerunkiem twardych czyli tzw prawdziwych mężczyzn. Nie trzeba jak w kinie amerykańskim nosic mięśni, które nie mieszczą się w garniturze. Tu bowiem, liczy sie charakter! W tym sensie Kroll był (wPolskim i nie tylko kinie) rewolucją. Owszem, to o czym piszę istniało oczywiscie wcześniej, ale nigdy nie na taką skalę nie zaistaniało w podswiadomości widzów. Aktor musiał mie muskuły oraz kwadratowa szczękę, bo inaczej "twardzielem kinowym" nie mógł zostac.