włączyć to sobie bez dźwięku, zapomnieć o fabule (bo jej nie ma) i po prostu obejrzeć to sobie jako cyberpunk w kolorach tęczy. Chan przypomina mi tutaj wypranego Stallone'a z późnych filmów - poszarzały facet o zmęczonej twarzy, który próbuje wyciągnąć córkę z tarapatów.