Takie trochę naiwne kino, jak to produkcje Hong Kongu, ale ogólnie mocna rzecz. Sporo brutalności i krwi, co w kinie HK jest nie często spotykane. Główną zaletą produkcji są genialne walki, szacun dla Jeta Li, który okazał się niesamowity. Można powiedzieć, że dorównuje Chanowi pod wieloma względami i kaskadera też jest dopieszczona jak nie wiem. Ogląda się dość szybko i przyjemnie, chociaż reżyseria czasem niedopracowana np. na płaszczyźnie komediowo-dramatycznej. Ale to debiut Jeta Li, więc jest mu to wybaczone :D. Muzyka też była niezła i mocny finał. Dobre kino, chętnie jeszcze wrócę do tego filmu. Wczoraj można było go obejrzeć na kanale Stopklatka TV i czytał Paweł Straszrewski. Szkoda, że wersja anglojęzyczna. 6/10