"Henryk VIII" jest bardzo dobry. Niestety próba przerobienia tematu na standardy z Hollywood zawodzi. "Kochanice Króla" to typowy przykład "filmu z nazwiskami" ale nie wnoszącego nic do gatunku. Kolorowo, nijako, bez emocji a na dodatek Bana jako Henryk jest strasznie kiepski. To już wolę nawet Henryka z "Dynastii Tudorów"

Majkellus podpisuję się pod Twoimi słowami. "Kochanice króla" to hollywodzka papka zrobiona dla kasy ze sławnymi nawiskami (Portman Johanson, Bana), ale nie wnosząca absolutnie nic do tematu Tudorów - kolorowo, mdło i niestety idiotycznie.
Serial "The Tudors" był świetnie zrobiony, mimo wielu błędów i nieścisłości. Natalie Dormer jako Anna Boleyn była spektakularna, żadna aktorka ani przed nią ani po niej nie przedstawiła tak doskonale tej postaci.

tak zgadzam się w 100% "jej"anna była niesamowita i tak ją sobie potem wyobrażałam czytając biografię.filmu z h.b.c.nie oglądałam ale w niedalekiej przyszłości na 100% obejrzę także sobie porównam.
ogólnie seria the tudors mimo nieścisłości historycznych był bardzo fajny,swietnie się go oglądało z "dreszczykiem' a jonathan rhys meyers był jako henryk tez rewelacyjny mimo ,że nie był podobny do oryginału.jego miny były bezkonkurencyjne:)

No cóż, ja wyobrażałam sobie, że Anna była naprawdę piękna, brązowooka i smagła. A Natalie Dormer to blada niebieskooka pucatka o krzywych ustach. Aż niepojęte jak Henryk mógł dla niej stracić głowę. :/

Mężczyzny nie pociąga tylko sam wygląd.