Złoczyńczyni. To powinno być słowo roku. Do tej pory myślałem, że największym feministycznym łamańcem jest architektka. ;-)))

To była najmniejsza głupota, bo ta złoczyńczyni to jakaś łajza, która robiła w gacie ze strachu i miała prawo nie trafić przez te 3 kroki. To nie była jakaś znowu wielka sypialnia. Natomiast cały film to dno. Nie wiem czy bohaterka choć raz przeładowała broń, bo strzelała tysiącem pocisków ze zwykłej spluwy, jakby to był karabin maszynowy. Film nudny, znowu dwie osoby rozwalają kilkudziesięciu twardzieli w rynsztunku bojowym. Goście w kamizelkach dostają cios w bebechy i jęczą z bólu. Kompletna bzdura, laska by sobie ręce obiła.