Trochę mi to wszystko zapachniało niezapomnianą "Comą" Crichtona. "Krytyczna terapia" jako szpitalny dreszczowiec jest prawie doskonała. Nie zgodzę się z tymi, którzy uważają, że ten film obija się o kicz, ponieważ problem tutaj przedstawiony jest dzisiaj chyba bardziej aktualniejszy niż w 1997 i akcji też nie mam nic do zarzucenia. Podczas gdy w "Comie" najciekawsze sceny miały miejsce w szpitalu tutaj dochodzą jeszcze wspaniałe ujęcia z podziemnego miasta bezdomnych. Grant którego wcześniej widziałem tylko w rolach komediowych bardzo mnie zaskoczył swoją wręcz genialną kreacją.