wcale nie amatorskie, a na lepsze widocznie nie mieli funduszy, według Ciebie wszyscy producenci muszą mieć tyle kasy co w Hollywood(sorry, ale po twoim wpisie wywnioskować można, że w ogóle się nie znasz i lubisz tylko amerykańskie komercyjne produkcje. Poza tym jeżeli to taka słabizna to dlaczego dałeś temu filmowi 4?

wybacz ale w przypadku kina historycznego odpowiedni budżet ma przeogromne znaczenie, inaczej wychodzi naiwny kicz pokroju naszego "Quo vadis". wyobraź sobie co możnaby zrobić choćby z "Ogniem i mieczem" gdyby nie wpakowali w niego tylko 8 mln $. gdy zaś budżet mały wypadałoby zadbać o maksymalną eliminację infantylnych scen (już nie będę przytaczał przykładów z "Krucjat"). wielkiego budżetu nie utożsamiaj od razu z komercją. czymże zresztą są "Krucjaty" jak nie komercją? hę? produkcja telewizyjna na sprzedaż stacjom;-) czy arcydzieło gatunku - "Braveheart" z budżetem 60mln $ nazwiesz komercją? pozdrawiam

Wiem ,że w produkcjach historycznych budżet jest bardzo ważny(uwielbiam takie filmy historyczne), ale zrealizowanie takie filmu pochłania bardzo, bardzo dużo pieniędzy, nawet na takim poziomie. Jeszcze raz powiem, że wiekszość filmów komerycjnych jest super dopracowana, bo wiedzą, że dostaną z tego filmu duży zysk i, że to pokryje koszty. To natomiast był film telewizyjny i niby z czego miałby pokryć takie koszty(jak np. Królestwo Niebieskie). Powinniśmy tez docenić europejskie kino, nawet jeżeli nie stoi na poziomie amerykańskiego(do którego za bardzo się przyzwyczailiśmy). Poza tym historia 3 przyjaciół w normalnym, prawdziwym historyczym biegu zdarzeń nie wypaliłaby:(, poprostu.:) Każdy film jest podkoloryzowany z historycznych, nie widziałem jeszcze dosłownie żadnego, w którym nie byłby zmieniony jakiś fakt, szczegół.

zgadzam się z argumentacją, która jednak zasadniczo nie podważa słuszności mej wypowiedzi;-) nie powiedziałem też że nie doceniam kina europejskiego. ja mówiłem o infantylności scen, ważnych zależnościach od budżetu produkcji historycznych itd. wszak "Krucjatom" nie należy odmawiać pewnego rozmachu, co znaczy, że budżet nie byl az tak skromny ale owo podkoloryzowanie, które jak słusznie prawisz ma zawsze miejsce, nabrało cech śmieszności, ot co. Tyle z mojej storny na temat tego filmu. Pzdr

co tam było amatorskiego?????????????????? ?????????????????????????????? ????????

dla mnie ten film byl zajebisty, nawet lepszy od krolestwa niebieskiego. to niebylo tyle o krucjatach (chociaz tez chcieli ukazac jak wygladaly te krucjaty - czyli kradzieze, mordy itp) ale tak o przyjazni tych 3 chlopkow. dla mnie 10/10

z oceną 10/10 trudno już podjąć jakąkolwiek polemikę;-)

Bardzo fajny film :)
Zainteresował mnie dlatego, że jest odmienny od innych. Nie bylo efektów specialnych, rozmachu i tym podobnych rzeczy, ale jakoś nie zalezy mi na tym tak bardzo, jesli film jest ciekawie ujęty :)

Ekhm, z której strony to ciekawe niby? Pomijając wygląd tej niby Ziemi Świętej (słabo przedstawiona Jerozolima, gdzie meczet Al-AKsa?) i grę aktorów razi cienki scenariusz i beznadziejne po prostu dialogi. Teksty w stylu "Mój bracie, zdradziłeś mnie", "Mój bracie, dalej ci ufam", "To dobrze, mój bracie" napompowane sztucznym patosem śmieszą. Dochodzi do tego genialna znajomość Arabów i Żydów języka angielskiego (cholera, narody lingwistów) i cienkie jak barszcz przedstawienie armii krzyżowców. Rozśmieszyła mnie w ostatniej części scena kiedy lecą na Jerozolimę trzy sznurki jeźdźców z bożej łaski, a stojący na murach Turek woła: "Są ich tysiące!". Kapota normalnie :/