PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=707829}

Krzywda

Préjudice
7,1 199
ocen
7,1 10 1 199
Krzywda
powrót do forum filmu Krzywda

Film wywołał we mnie potok myśli, wątpliwości i pytań. Z minuty na minutę moja interpretacja przedstawianych wydarzeń zmieniała się. Na początku wydało mi się, że przez chorobę Cédric staje się dużym ciężarem dla rodziny, która pragnie choć udawać, że życie toczy się w odpowiednim kierunku. Wydawałoby się, że nie z własnej winy, ale przez zaburzenia, Cédric psychicznie znęca nad bliskimi, wmawiając im, że to oni znęcają się nad nim (spotkałem się z takimi przypadkami). Ale przecież co oni mogą? Pewnym rozwiązaniem byłoby oddanie go do ośrodka zamkniętego. Nie wiemy jednak, jak było. Być może był on pod taką opieką i nie ma możliwości, aby był pod stałą obserwacją do końca życia? Może takie było zalecenie psychiatrów, aby żył z nimi? Na pewno są dobrze przygotowani - pasy, pokój bez klamek. Czasem pod wpływem emocji podchodzą do niego jak do małego, niegrzecznego dziecka, ale widać, że go kochają... Szczególnie matka - strasznie oddana. Mówi, że poświęciła dla niego wszystko. Z miłości, która jednak powoli wygasa.

Choć i tu dochodzę do pewnych... wątpliwości. Matka jest bowiem najciekawszą postacią tego filmu. Wydaje się, że dzieci wychowała dobrze, skoro udało im się stworzyć (pozornie) dobre związki. Kwestia Austrii - jasne, może go puścić, ale jeśli zna go już te 30 lat to zapewne ma pewność, że Cédric sobie nie poradzi. Że to będzie kolejna trauma, która skończyć się może czyjąś krzywdą. Chroni go. Przytłacza mnie także w tym momencie świadomość, że choroby psychiczne, będące w naszym społeczeństwie nadal tematem tabu, to ciężki temat nie tylko dla chorego, ale całego jego otoczenia, które nie zawsze wie, jak sobie z tym radzić...

No i właśnie.

Z drugiej strony, biorąc pod uwagę moje rosnące podczas oglądania filmu wątpliwości, a w szczególności ostatnią scenę, to matka ta wprawia mnie jednak w przerażenie. Jej opowieść o chwastach jasno sugeruje, że Cédric ma rację co do tego znęcania się. Jasne, że to nie wywołało jego choroby psychicznej. Mogło mieć jednak wpływ na to, jak się ona rozwijała. Całkiem prawdopodobne jest, że gdy Cédric dorastał, to rodzina nie potrafiła sobie poradzić z tym, jak się zachowuje. Brat i siostra nie rozumieli, że jest chory, więc mu dokuczali, wyśmiewali i znęcali się nad nim. Ojciec nie ma natomiast siły, żeby przeciwstawić się matce, która także wyraźnie podporządkowała sobie dzieci i otoczenie. Rodzi się więc nam obraz matki, która jest nieczułą tyranką i manipulantką. Chorą osobą, która z opieki nad synem, "chwastem", stworzyła sobie zajęcie.

Zdecydowanie temat przemocy w rodzinie i zaburzeń psychicznych to temat trudny, ale uchwycenie tak ciężkiego klimatu w dwugodzinnym filmie przedstawiającym jeden jedyny wieczór z życia wydawałoby się szczęśliwych ludzi jest perfekcyjne. W życiu odgrywamy pewne role, stajemy się przed innymi nie tym, kim naprawdę jesteśmy, gubimy perspektywę, robimy innym krzywdę, mając w pełni dobre intencje... Rewelacyjny, niejednoznaczny i zmuszający do przemyśleń film.

ocenił(a) film na 9
Apophis_

Zdecydowanie bardziej przychylam się do drugiej interpretacji - tej, w której rodzina staje się dla chorego psychicznie Cedrica osaczeniem, więzieniem. Ale wszystko po kolei.

Film już od początku zaczyna się nieco sielankowo. Co prawda ekspozycja głównego bohatera - Cedrica - od początku sugeruje, że coś jest z nim „nie tak”, ale jest to na tyle niedopowiedziane, by widz mógł zgadywać, a jednocześnie bez przeszkód oglądać „normalną rodzinę”, ich nieznaczące rozmowy przy przygotowywaniu kolacji, rozpalanie grilla, ot, zwykły rodzinny, niewielki zjazd, podczas którego pije się wino i pyta krewnych „a co tam u ciebie?”.

Początkowo milczący i zamknięty w sobie Cedric (swoją drogą mistrzowska gra aktorska Thomasa Blancharda), coraz bardziej otwiera się, gdy gorycz zjazdu rodzinnego staje się dla niego nie do zniesienia. Widz jest świadkiem coraz mroczniejszych szczegółów z życia rodziny i coraz bardziej jest świadomy, co tak naprawdę się dzieje, jednocześnie wciąż szukając odpowiedzi w niedopowiedzeniach, które rozjaśniane są przez subtelne szczegóły, które może dostrzec uważny widz.

I tutaj właśnie przychylam się do Twojej drugiej interpretacji. Po pierwsze rodzina w ogóle nie rozumie tematu chorób psychicznych. Traktują Cedrica (i pewnie zawsze traktowali) jako „niegrzecznego chłopca”, który „robi to specjalnie” - te znamienne słowa wypowiada siostra, komentując jego krwawienie z nosa. Są absurdalne, ale wyraźnie nakreślają dwie sprawy - podejście rodziny do chorego, a jednocześnie ich zmęczenie całą sytuacją, która ciągnie się od dzieciństwa. W dialogach możemy usłyszeć, że choroba Cedrica nie zaczęła się niedawno, a ciągnie sie od dzieciństwa. „Byłam mała” - mówi jego siostra, na co Cedric odpowiada: „Oboje byliśmy mali”, co jest wyraźnym sygnałem, że Cedric choruje od co najmniej 20 (sic) lat.

Czy otrzymywał jakąkolwiek pomoc lekarską/psychiatryczną? Mam podstawy sądzić, że nie. Film delikatnie sugeruje nam, że Cedric najprawdopodobniej nie opuszcza w ogóle domu(!). Pierwszy sygnał, czytelny tylko w kontekście całego filmu, to jego otwarcie. Pierwsza scena, w której Cedric biegnie z twarzą zwróconą do ściany, podpowiada zamknięcie głównego bohatera w jego domu i jego świecie, do którego nikt nie znalazł przejścia. Drugi, najbardziej delikatny i nieczytelny sygnał pojawia się chwilę później, na początku filmu, gdy Cedric zostaje wysłany do lasu w poszukiwaniu Nathana. Można zobaczyć na jego twarzy wahanie, gdy spogląda na dom (na matkę), jakby szukał potwierdzenia, że jest mu wolno wyjść. Później, gdy Nathan chce odejść jeszcze bardziej od domu, Cedric mówi „zostań, zezłościsz mamę”. Wydaje mi się, że w kontekście dalszej części filmu, to nie są słowa Cedrica, tylko echo tego, co mówiła do niego jego matka, gdy sam był w wieku Nathana. Zresztą mężczyzna podążając za dzieckiem w pewnym momencie zatrzymuje się w miejscu i nie jest w stanie postąpić kroku dalej.

Trzeci taki moment to scena, w której Cedric słyszy od matki „jeśli masz pojechać, to jedziesz teraz, w tej chwili”. Wychodzi (boleśnie powoli) po tych słowach z domu, ale zatrzymuje się na ulicy i tak tkwi, płacząc, nie wiedząc dokąd pójść. O tej scenie zresztą napiszę jeszcze za chwilę. Ostatnia ze scen jest najważniejsza w kontekście uwięzienia i osaczenia głównego bohatera, a jednocześnie najbardziej bezpośrednia. To zakończenie filmu, podczas którego kamera delikatnie cofa się od łóżka i rozmawiającej z Cedricem matki. Powoli wyjeżdża na korytarz i ostatnie, co widzimy to zamykające się drzwi - wręcz dosłownie powiedziane „to dzieje się za zamkniętymi drzwiami, nikt poza rodziną się o tym nie dowie”. Dla nich choroba psychiczna to wstyd i hańba i lepiej ukryć ją przed światem, niż jawnie leczyć.

Oczywiście oddzielną sugestią w tym kierunku jest cały motyw wyprawy do Austrii. Cedric upatruje w niej ucieczki od obecnej sytuacji, być może też ma nadzieję, że taki wyjazd w jakiś sposób mu pomoże uporać się z tym, co czuje. Jest na tyle zdesperowany, że stara się wymusić na rodzinie zgodę, a jednocześnie na tyle uzależniony od matki-despotki, że nie jest w stanie tego dokonać (aluzja do tego znajduje się w skardze matki zaraz na początku filmu: „pakuje się i rozpakowuje, a ja muszę go pilnować”). Jego rozpacz, gdy dowiaduje się, że plakat, który motywował go do wyjazdu być może nie pochodzi z Austrii, jest jedną z boleśniejszych, a jednocześnie cichych, niemal niemych scen. Cedric traci bowiem wtedy nadzieję, że jest coś, co mogłoby go uwolnić, w jakiś sposób uratować.

Na marginesie muszę odnotować, że w momencie, w którym Cedric wychodzi na ulicę, gdy jego sąsiad pyta, czy potrzebuje pomocy, on niemal niezauważalnie kiwa głową. Zauważyłam to dopiero przy drugim obejrzeniu i ta scena łamie mi serce, szczególnie, że ów sąsiad - jedyna osoba z zewnątrz, która mogłaby mu pomóc, wybiera zamknięcie oczu i udawanie, że nic się nie dzieje, że rodzina z naprzeciwka dalej jest normalna, typowa, kochająca się, bez problemów.

Z chorobami psychicznymi jest tak, że im dłużej pozostają nieleczone, tym większe sieją spustoszenie i tym groźniejsze się stają. Nie umiem odpowiedzieć na pytanie - co było pierwsze - agresja (psychiczna, bardziej niż fizyczna) wobec małego Cedrica i opresyjność matki, czy pojawiło się to raczej jako jej odpowiedź na niezrozumiałe zachowanie dziecka, które rodzice starają się utrzymać w ryzach i dla którego chcą jak najlepiej. Jednak z pewnością cała ta sytuacja jest męcząca dla wszystkich, ba, sieje zniszczenie nie tylko w życiu Cedrica. Jego rodzice nie mają nawet chwili dla siebie (czego świadectwo pojawia się kilkakrotnie w dialogach), bezwzględnie żyją życiem syna. Matka zbudowała wokół siebie mur, w którym nie ma miejsca na miłość (ostatni dialog) i w którym traktuje swojego syna jak „chwast”, ojciec natomiast zadręcza się w ciszy. To zresztą jedna z najciekawszych postaci, choć prawie w ogóle niewyeksponowana. Ojciec jest całkowicie zdominowany przez swoją żonę, a jednocześnie najbardziej chciałby swojemu synowi ulżyć w cierpieniu, pomóc mu, odciążyć. Jako jedyny go przeprasza, nie stosuje wobec niego agresji (w przeciwieństwie do matki, która nie tylko krzyczy, krytykuje, ale i szarpie syna), nawet ufa mu pozostawiając go samego w łazience, mówiąc, że może zejść na dół kiedy będzie mu się podobało, czy wysyła go po dziecko Cyrielle, wierząc, że podoła temu zadaniu. Od innych bohaterów dowiadujemy się, że przystał także na podróż do Austrii, co matka komentuje w bardzo znaczący sposób mówiąc, że nie spytali jej o zgodę, więc nie pojadą. Po części ojciec jest też niewolnikiem tej rodziny, domu, relacji i czuje się w nich niemal tak samo źle jak jego syn.

Drugim bohaterem w filmie, który całkowicie mnie zaskoczył, był Laurent, mąż Cyrielle. Przez większość czasu jest nieobecny, zapracowany, a jednocześnie przedstawiany przez pozostałych członków rodziny w jak najlepszym świetle. Zawsze oddany i na służbie - tak mówi o nim jego żona, ofiarność to jedna z jego największych zalet - podsumowuje go jego matka, a Caro, siostra Cedrica mówi do niego podczas wybuchu agresji „gdyby był tu Laurent, to byś się nie odważył”. Z drobnych wskazówek tu i ówdzie można wyciągnąć pochopny wniosek, że Laurent jest „tym dobrym” i że gdy się pojawi sytuacja może się poprawić. Ta nadzieja jednak ginie momentalnie, bo Laurent jest najbardziej agresywnym z wszystkich krewnych Cedrica, nie powstrzymuje się przed użyciem siły - to jest jego sposób na okiełznanie brata.

Mogłabym analizować i analizować, ale może już wystarczy :) Dla mnie ten film porusza kilka ważnych wątków. Przede wszystkim główny motyw choroby psychicznej bohatera. Można ją w „Prejudice” obejrzeć z każdej strony, jej destrukcyjny wpływ nie tylko na chorego, ale także na jego relacje z bliskimi, czy w końcu relacje między osobami z otoczenia chorego (ot chociażby niechęć Cyrielle do przyjeżdżania do teściów). Jednocześnie film wyraźnie pokazuje, że zaniedbanie choroby może mieć katastrofalne skutki i że nigdy w takim przypadku nie będzie lepiej.

Drugim takim wątkiem jest tytułowa krzywda - czyja ona jest? Pierwsze co nasuwa się na myśl, to krzywda chorego, który zamiast otrzymać pomoc jest zamykany i gnębiony, ale czy tylko? W zasadzie każdy z bohaterów nosi jakieś rysy owej krzywdy, najwyraźniejsze są one oczywiście u rodziców i rodzeństwa, ale nie znaczy to, że pozostałe osoby nie cierpią z tego powodu.

Trzecim motywem filmu jest krytyka mieszczańskości. Jak daleko można się posunąć, żeby utrzymać pozory sielanki, żeby sąsiedzi patrzyli z zazdrością na dobrze ułożone dzieci i ładnie przystrzyżony trawnik? Gdzie kończy się dbanie o dobre imię rodziny, a zaczyna okrucieństwo? I czym to dobre imię tak naprawdę jest, skoro potrafi być tak misterną wydmuszką? Czy jesteśmy lepszymi sąsiadami, gdy reagujemy na życie innych rodzin, czy wtedy, gdy ignorujemy wszystkie sygnały, które mogą nas zaniepokoić? Czy zamykanie oczu i udawanie, że nic się nie stało rzeczywiście jest najlepszą receptą na spokojne, mieszczańskie życie?

Cieszę się, że obejrzałam „Prejudice”, film przemyślany, dobrze napisany i fenomenalnie zagrany, który nie traktuje widza jak niespełna rozumu i nie kładzie wszystkiego na tacy, co skutkuje skupioną uwagą podczas oglądania i głową pełną przemyśleń. Aż chciałabym powiedzieć: więcej takich filmów!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones